niedziela, 4 czerwca 2017

Biurko w przedpokoju - nowe oświetlenie i rośliny w szklarniach.

Witajcie po przerwie. Dzisiaj postanowiłam pokazać kolejną odsłonę mojego biurka. Zmiana nastąpiła w oświetleniu i roślinności. Poprzednie ustawienia można zobaczyć TUTAJ. Nie wiem która wersja jest korzystniejsza wizualnie, mam wątpliwości. Mam natomiast pewność, że tę lubię najbardziej, najlepiej się w niej czuję. Po pierwsze mam zielone, które ma bezpieczne, szklane domki, dzięki temu nie zaczepiam o nie podczas moich robót. Po drugie w końcu nastała jasność. Poprzednie oświetlenie było raczej do ozdoby, nie do pracy. Zobaczcie zatem.



Oświetlenie zostało zakupione w IKEA. Dokładnie był to kabel z oprawką i żarówka. Wisiała tak sobie żarówka na kablu kilka dni i czegoś mi brakowało. Nie chciałam żadnych żyrandoli czy podobnych form i nagle doznałam oświecenia... Wywierciłam odpowiedni otwór w drewnianej, kuchennej miseczce. I tak powstał ten za mały żyrandol. Mam jeszcze inny pomysł na oświetlenie w tym miejscu, możliwe więc, że jeszcze będą zmiany.


Wolałbym, gdyby wisiała tutaj jakaś mniejsza zielonka, ale ten asparagus był zagrożeniem w innym pokoju. Najmłodszy ciągle go skubał. Wisi więc w przedpokoju i ładnie odrasta po zimowej zapaści. Kwietnik to oczywiście dzieło domowe.


Szklane domki dla roślin. W internetach tryumfy zbierają lasy w słoikach. Bardzo mi się podobają, ja jednak posadziłam inną roślinność. W akwarium rośnie trawa i rozchodnik. Nie wiedziałam, czy to się uda, bo Pan ostrzegał, że to rośliny nadworne. Roślinność stała na próbę kilka tygodni. Nic jej nie było więc dostała domek. Tutaj czuje się wspaniale i zaczyna wyglądać na zewnątrz. I nawet koleżków zwołała...





Sukulenty też lubią słoiki. Te dwa z drobnymi listkami są bardzo kruche i w takich domkach są bezpieczne. Na biurku często coś robię, szyję i z otwartych doniczek często sypała się ziemia. Teraz nie mam takiego problemu. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądał w butelce ten drobniutki gdy porządnie się rozrośnie.






Ważną część biurka stanowią moje ukochane durnostojki (durnostójki), czyli rzeczy, które po prostu ładnie wyglądają. Te dwa serduszka bardzo często łapią się na zdjęcia. Moje ulubione. Po wyszczotkowaniu i oliwieniu nabrały jeszcze charakteru. Uwielbiam poznawać drewno. Miękkie, iglaste łatwo obrobić i wyczesać. Drugie, dębowe serduszko, ma płytkie rowki, nie miałam tyle siły i cierpliwości, żeby je czesać. Dotykam, głaszczę i wącham. To istna terapia sensoryczna.




Wcześniej napisałam, że nie mam wielu takich ozdobników w domu, ale dojechałam do tych zdjęć i zdanie wymazałam... Jednak trochę ich stoi tu i tam... W przedpokoju, na skrzyneczkach moje domki. 


Na biurku mam też kilka książek. Trzymam tutaj kilka roślinnych pozycji. Lubię do nich zaglądać. Zrobiłam dla nich podpórkę, żeby grzecznie stały. Gruba decha i dwa kątowniki dają radę.


O ile "Botanicum" i "Sekretne życie drzew" nie trzeba przedstawiać, to wspomnę o kapitalnej i praktycznej, małej książeczce "Porady Roślinne". Zainteresowałam się nią obserwując instagramowy profil @roslinnezaplecze Jeśli ktoś ciekaw książeczki proponuję zajrzeć na ten profil. Książeczka napisana jest w podobny sposób. Skrzętnie zapisywałam owe roślinne porady, dopóki nie dowiedziałam się o wydaniu książki. I uwaga! Wczesną wiosną wybrałam się nawet na spotkanie autorskie. I... pomyliłam godziny. Jak ja nie znoszę gdy mój mąż wtedy pyta: "Ale jak to się stało!?" No stało się... nie pierwszy nie ostatni... Zabłądziłam też pod Rondem Kaponiera... No stało się, nie pierwszy, nie ostatni... Kiedyś to rondo nie miało podziemi, a dworzec kolejowy galerii handlowej... Wracając do tematu. Mimo, że się spóźniłam spotkałam autora i książeczkę zakupiłam. Nie miałam pojęcia, że ten autor i entuzjasta roślinny, to tak młody człowiek. Nie omieszkałam go o tym poinformować, zmieszał się młody człowiek. A ja taka stara wróciłam do domu... 


Bardzo się cieszę, że udało mi się napisać. Lubię tego bloga, chętnie tutaj wracam i oglądam.  Kawał mojego czasu i kawałek życia. Widzę, że blogowanie powoli odchodzi. Są szybsze i łatwiejsze (zajmujące mniej czasu) narzędzia dzielenia się swoimi myślami, czy dziełami. Sama chętnie korzystam z Instagrama. Jednak blog to blog. Mam nadzieję, że nie porzucę tego miejsca, nie planuję. Robiąc ten wpis zobaczyłam kolejne rzeczy, które zrobiłam, a fakt ten tak szybko mi umyka i zapominam... Wiszący kwietnik, żyrandol z miseczki i ogranicznik do książek. Niby nic, niewiele, ale w końcu to pomysł i praca warta zapamiętania. I zobaczyłam coś jeszcze. Zdecydowanie wyszłam z fotografii... dużo gorzej mi szły wczorajsze zdjęcia. Zrobiłam ich dziesiątki, żeby coś wybrać. No cóż, żaden ze mnie geniusz fotografii. Nie ćwiczę - nie idzie...

Światło widzę, widzę Światło! 

Z pozdrowieniami.


4 komentarze:

  1. Super jest! A tak w ogóle to zazdroszczę Ci własnego biurka :] pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀 Dziękuję 😀 Ja bardzo się cieszę z tego mojego miejsca. Wygospodarowane z przedpokoju, ale wszyscy lubią przy nim zasiadać i patrzeć przed siebie. Pozdrawiam.

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).