sobota, 2 lipca 2016

Domowe kosmetyki część 2. Puder sypki.



Gdy zobaczyłam puder sypki na blogu shades of green nie wierzyłam, że to może się udać. 3 (trzy) składniki w pudrze do twarzy (tak właściwie to dwa, bo trzecim jest olejek). Większe szanse dałam mu po tym, jak zaczęłam używać domowego pudru do mycia twarzy. Okazało się, że trzy najzwyklejsze na świecie składniki sprawiły, że mam niemal idealny preparat do mycia twarzy. Tak, używam pudru do mycia twarzy od ponad 2 miesięcy i bardzo go lubię. Pudru sypkiego, o którym dziś piszę, używam od początku maja i zdecydowałam, że także lubię.


Puder sypki.

Przepis pochodzi ze strony shades od green.  Koniecznie zajrzyjcie zwłaszcza jeśli zastanawiacie się, czy coś, czymś można zastąpić. Według mnie wykazuje efekt matujący.

  • 4 łyżki mąki arrowroot
  • 1 łyżka karobu
  • kilka kropli olejków eterycznych np. z drzewa herbacianego i miętowego
Ja używam nieco więcej mąki arrowroot, kolor pudru trzeba po prostu dostosować do swojej karnacji. Jeśli chodzi o przygotowanie to suche składniki umieszczam w moździeżu i dokładnie mieszam rozcierając. Co jakiś czas trzeba zeskrobać puder ze ścianek moździeża i dalej rozcierać. Pomagam sobie kawałkiem plastikowej okładki wyciętej na kształt szpatułki. Mieszankę rozcieram tak długo, żeby po roztarciu na brzegu moździeża nie było widać białych drobinek mąki lub ciemnych karobu. Na końcu dodaję olejki eteryczne i znów rozcieram. Mieszanka robi się lekko wilgotna. Odstawiam ją do przesuszenia i dopiero wtedy przesypuję do pojemniczków. Większość przechowuję w słoiczku. Część trzymam w plastikowym pojemniczku dla wygody użytkowania.



Plusy. Przyznam, że używam pudru dość często. Ładnie matuje twarz, nie mam uczucia, że nakładam coś ciężkiego na skórę w upały. Koszt: dla mnie niewysoki, używam tych produktów spożywczych, zwłaszcza karobu. O kosztach napisałam dokładnie poniżej.
Minusy. Uczucie mąki na twarzy, to kwestia przyzwyczajenia. Tak jak przyzwyczaiłam się do proszkowej postaci preparatu do mycia twarzy, przyzwyczaiłam się do odczuwania proszku na twarzy gdy dotykam jej dłonią. Nie jest widoczny, poprostu czuję pod opuszkami. Myślę, że jest to kwestia zmikronizowania składników.



Dlaczego produkcja kosmetyków wydawała mi się niemożliwa do osiągnięcia w domu? Myślę, że chodziło o te magiczne składniki, które są poza zasięgiem śmiertelnika, dostępne jedynie  w alchemicznych pracowniach wybrańców. Jaka jest prawda? Kosmetyki takie zawierają składniki, które przy domowej produkcji nie są nam do niczego potrzebne. Przygotowując kosmetyki dla siebie nie potrzebujemy zastępu konserwantów i stabilizatorów. Kosmetyki nie będą leżały w magazynach, hurtowniach, a wreszcie na sklepowej półce. A składniki do kosmetyków domowej produkcji? Poznałam nieco kuchni wegańskiej i odkryły się niektóre zagadkowe nazwy (karob). To w domowych kosmetykach uwielbiam: są produktami spożywczymi, więc mogę je mieszać i miksować w kuchennych naczyniach.

Czy mniejszy koszt jest dużym argumentem do domowej produkcji? I tak i nie. To zależy od tego co mamy w kuchni. Jeśli chodzi o puder do mycia twarzy to wszystko w domu miałam, więc koszt był (jest) niewielki. Jeśli trzeba by wszystko zakupić koszt nadal nie jest duży i składniki wystarczą na bardzo długo.  Jeśli chodzi o puder sypki. Kupiłam karob (200 g za 11 zł), mąkę arrowroot, (200 g za 15 zł). Olejek to ok. 8 zł za buteleczkę. Biorąc pod uwagę jeszcze przesyłkę  koszt produktów jest podobny do pudru do twarzy zakupionego w drogerii, nie najtańszego. Zakupione produkty wystarczą jednak na bardzo, bardzo dużo pudru. Jeśli używamy tych produktów w kuchni to koszt znów jest argumentem na plus, puder będzie "skutkiem ubocznym" gotowania. Jeśli zakupimy je tylko na potrzeby kosmetyku to prawdopodobnie zdążą się przeterminować zanim je wykorzystamy. Mnie zawsze przeterminowuje się zakupiony puder do twarzy... Składnikom, o których piszę to nie grozi. Chciałabym także przygotować balsam do ciała. Tutaj koszty znacznie rosną i będą zbliżone do kosmetyku ze sklepu, ale podejrzewam, że jakością znacznie go przewyższą. Zobaczymy.

Po co więc? Przede wszystkim dla zdrowia. Byłam kiedyś na wykładzie na temat składu produktów spożywczych i kosmetycznych. To było kilka lat temu, teraz część z tych składników przed którymi nas ostrzegano, jest już w dużej mierze wycofana (silikony, parabeny itp.) poznałam zagadkowe E 007 i inne skróty. Ostatecznie na końcu padło zdanie: im mniej składników zawiera kosmetyk tym większa szansa na jego naturalność i nieszkodliwość. Dlatego używanie kosmetyków, w skład których wchodzą 3 składniki, a każdy z nich widzę i znam, jest bardzo przyjemna. O kosmetykach z niewielką ilością składników napiszę jeszcze innym razem. Wpis i tak jest dość długi.


 Macie ochotę pobawić się w alchemików i oswoić temat domowych kosmetyków? Serdecznie Was pozdrawiam i pędzę przypudrowć nosek zanim ruszę do domowych obowiązków ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).