piątek, 27 grudnia 2013

Poświątecznie...

Było przed, w trakcie, dziś jeszcze po :-) Tak się złożyło. Święta minęły. Tradycji stało się zadość: "Kevin sam w domu" obejrzany ;-) Wspomninam o tym wydarzeniu, bo drugi raz tak się ubawiłam na tym filmie. Do łez doprowadziło mnie pierwsze oglądanie. Drugi raz w tym roku, gdy patrzyłam jak śmieją się moje dzieci :-) Szczery śmiech trójki dzieci jest baaaardzo zaraźliwy :-)



Jeszcze na chwilę wracam do świąt. W przedświątecznych migawkach TUTAJ pokazałam ozdoby półeczki w kuchni, właściwie niewielki fragment ponieważ... były nieskończone. Nie zdążyłam. Jednak wczoraj miłym, leniwym, świątecznym popołudniem usiadłam i wydziergałam serduszko i bombkę, bo czemu nie? :-) Sprawa ważna, bo winna jestem jeden link. 


Otóż śpieszę się donieść, że robiąc szydełkową bombkę korzystałam z bardzo prostego przepisu na kulkę z bloga by piegowata, który możecie znaleźć TUTAJ. Jestem przekonana, że jeszcze nie raz z niego skorzystam. Kulki są cudowne :-) Zbliżenie na szarą, bo była druga i wyszła lepiej niż czerwona ;-)


Natomiast serduszko to efekt nowej dla mnie techniki "dziubania", czyli laleczki dziewiarskiej. Fantastyczna sprawa i chyba łatwiejsza niż szydełko. Laleczka dziewiarska pozwala uzyskiwać takie "sznurki", ale są one trówymiarowe, a w środku mają tunelik. Możliwości zastosowania bardzo dużo. Jestem w trakcie pewnego projektu, zobaczymy co z tego wyjdzie. Również ten zielony sznurek, który jest częścią wystawki przygotowałam na laleczce dziewiarskiej. I znów oszczędzę szczegółów, gdyż w sieci znajdziecie wszystko co potrzeba do zgłębienia tej sztuki. Są blogi, na których ludzie tworzą cuda, są filmiki na You Tube, z których sama korzystałam. Ważne hasła dla wyszukiwania to laleczka dziewiarska lub spool knitting (ang.).Sznureczek nie nadał sobie sam kształtu serduszka, oczywiście. Używając metalowego wieszaka (takiego, na którym dostaje się rzeczy z pralni), nożyc do cięcia drutu i kombinerek przygotowałam metalowy stelaż serduszka. Następnie delkatnie wciągnęłam na niego sznureczek, który jak wspominałam ma w środku tunelik. Taśmą zabezpieczyłam zakończenia drutu, a następnie igłą zszyłam końcówki sznureczka, tak żeby zakryć łączenie. Myślę, że to dość proste, ale jeśli będę robiła kiedyś jeszcze takie ozdoby to postaram się o małe DIY, tym razem ozdoby powstawały w pośpiechu.




Wczoraj mojemu synkowi (po zjedzeniu kilogramów czekoladek i sopelków choinkowych) zamarzyły się "mięciutkie bułeczki" :-) A ja z przyjemnością po drugim śniadaniu zagniotłam ciasto i wieczorem, na zakończenie świąt, w blasku choinkowych lampek jedliśmy ciepłe, mleczne rogaliki z masłem.... tak poprostu.  To była duża przyjemność i po raz kolejny można było się przekonać, że najlepszym jedzeniem jest to najprostsze. To rogaliki, czy bułeczki (zależy jaką formę im nadam), które moja rodzina uwielbia i dość często je piekę. Potrzebują czasu na wyrastanie, ale dzięki temu są bardzo delikatne i mięciutkie.  Jeśli więc macie ochotę na coś zwykłego, delikatnego i pysznego zapodaję przepis na Mleczne Rogaliki.


Mleczne Rogaliki.
(8 sztuk dużych rogali lub 16 sztuk małych rogalików)



 Jak już wiele razy miało to miejsce korzystałam z jakiegoś przepisu z internetu (kilka lat temu i zupełnie nie wiem z jakiego) Jednak po setkach upieczonych bułeczek, patrząc na mój zeszyt zaszło w przepisie kilka zmian, więc nie jest to tamten przepis.

Składniki:

  • 500 g pszennej mąki
  • 280 g mleka
  • 1 łyżeczka soli
  • 40 g cukru
  • 25 g masła
  • 15 g świeżych drożdży
Przygotowanie:

Do miski wsypuję mąkę, a następnie drożdże i rocieram je palcami razem z mąką. Dalej dokładam kolejne składniki i zagniatam ciasto. Odstawiam je w misce do wyrastania na około godzinę (powinno podwoić swoją objętość). Po tym czasie ciasto trochę przegniatam ;-) Przygotowuję 16 małych rogalików, dlatego dzielę na tym etapie ciasto na 2 kule i pozostawiam na 20 min. Jeśli przygotowujemy 8 dużych formujemy jedną kulę ciasta. Po tym czasie przygotowuję rogaliki. Każdą kulę rozwałkowuję i dzielę na 8 trókątnych części (jak pizzę, z resztą robię to nożykiem do pizzy) i zwijam w rulonik, a następnie zawijam końce, jak to rogaliki ;-) Jeśli nigdy nie przygotowywaliście rogali to z pewnością w sieci znajdziecie instrukcję obrazkową. Ja nie posiadam takich fotek. I znów rogaliki sobie rosną, około 45 minut. Dzięki temu potrójnemu wyrastaniu rogaliki są bardzo delikatne i puszyste, ale mają dość zwartą strukturę (nie mają dużych dziur). Rogaliki piekę w temperaturze 190 ℃ około 20 minut. Polecam.



Święta minęły. Dziś byliśmy na spacerze, rowerem i hulajnogą (bo przecież nie sankami ;-) Na obiad najzwyklejsza, najprostsza i najsmaczniejsza po świętowaniu zupa: krupnik z kaszą :-) A kolejne wpisy będą dotyczyły świątecznych prezentów. Pozdrawiam serdecznie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).