środa, 16 sierpnia 2017

Deski drewniane do serwowania przystawek.

Uprzejmie donoszę, oraz ostrzegam co wrażliwsze dusze: będzie krzywo i nieidealnie!



Opowieści prezentowej ciąg dalszy. Po poprzednim wpisie wyruszyliśmy do Włoch. Zanim zbiorę myśli i wspomnienia, pokażę co jeszcze ze sobą zabraliśmy. Jeśli ktoś się zastanawia po co te upominki do Włoch i w ogóle to już piszę. Jeździmy tam do przyjaciół, włoskiej rodziny, która nas zaprasza, daje nam jeść, miejsce do spania i znacznie więcej. Zapraszają nas też zazwyczaj inni znajomi, do innych domów na różne posiłki - spotkania i staramy się coś tym domom ofiarować.  Nie wiedzieliśmy jak będzie tym razem, bo ostatnio byliśmy we Włoszech 6 lat temu, z trójką zaledwie, dzieci, postanowiliśmy jednak przygotować się na ewentualność, że nadal nas lubią i się nie boją. Prawdopodobnie tak jest, bo wszystkie prezenty zostały rozdane. Przyjmować naszą rodzinę nie jest łatwo - 6 osób na wejściu. Biorąc jeszcze pod uwagę naszego 3-latka to nawet z 10... nie je tak dużo, ale jest bardzo absorbujący... Włosi nieczęsto mają takie atrakcje, bo trzeba to napisać, byliśmy jakby atrakcją... no może abstrakcją... Tak więc, aby sprawić lepsze wrażenie niż wygląda rzeczywistość chodziliśmy w te "gości" z prezentami...




























Tak, deski robiłam sama, od surowej dechy z tartaku. Najpierw na kawałki pociął ją mój Tata, na dużej elektrycznej pile. Dostałam do ręki 6 prostokątów różnej wielkości. Ostateczne drobniejsze wycinki, otwory robiłam już sama. Wykorzystywałam wszelkie naturalne nierówności i pęknięcia deski. Później oczywiście szlifowanie, malowanie i woskowanie. Pracy było dużo. Myślę sobie, że gdybym miała odpowiedni budżet pewnie kupiłabym deski od polskich twórców, ale nie mam. Deski, które robią warte są tych pieniędzy. To wiele godzin ręcznej pracy.  Moje deski są zupełnie zwyczajne, nie są idealne w swej naturalności, ale są i chyba nawet spodobały się.




Zastanawiałam się przed wyjazdem w co je zapakować. Wiecie bagaże, namiot, śpiwory, dzieci... żeby nie zniszczyć i jeszcze dać w jakiejś ładnej formie. Wymyśliłam sobie bawełniane worki i je uszyłam. Jak mój Mąż je zobaczył wróciwszy z pracy to ja myślała, że mnie do lekarza przed wyjazdem jeszcze zabierze...  ale worki też się podobały. To było bardzo miłe, prawie wzruszające, gdy każdy zauważył ten worek...








To każdej deseczki dołączałam jeszcze domowy wosk do konserwacji drewna.




Tak sobie te wszystkie rzeczy stały przed wyjazdem...




Dialog miał miejsce ostatniego wieczoru przed powrotem do Polski:

- Co tam? Denerwujesz się? (mój Mąż)
- Tak sobie myślę, że my to jednak trochę nienormalni jesteśmy żeby zabierać czwórkę dzieci prawie 2000 km  samochodem... (Ja)
- Nie martw się, nam też tak mówili jak dowiedzieli się, że będziemy gościć 6-cio osobową rodzinę... (nasza włoska przyjaciółka)


P. S. Jakiegoż ja miałam stresa dając te moje rękodzieła... zawsze mam... 

10 komentarzy:

  1. Rękodzieło wspaniałe, stres zupełnie nieuzasadniony. Bardzo podobają mi się Twoje pomysły prezentowe. Pozwolisz, że rozgoszczę się u Ciebie i w wolnej chwili poczytam o Twoich talentach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi będzie miło, zapraszam serdecznie. Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  2. Krzywe, ale cacka. Bardzo piękne, doprawdy. Nie chcecie na wycieczkę do stolicy przyjechać?Ładnie bym Was ułożyła w poprzek salonu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na takie ułożenia moja mama mówi: "jak w szpitalu" ;-) Często praktykowane, mamy dużo śpiworów, słowo się rzekło :-) ;-) ;-) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Wspaniale to sobie wymyśliłaś i wykonałaś. Każdy byłby zachwycony takim prezentem. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne dechy i podziwiam włożoną w nie pracę. Opakowanie też nie mogłoby być lepsze. Ogólnie- genialne prezenty!

    OdpowiedzUsuń
  5. drewno, len, kwiaty... i zdolna ręka...
    dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  6. jak już wspomniałam: dajesz wspaniałe prezenty i kropka! tyle pracy i serca...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie dzięki za doping. Przyznaję, że miałam chwilę zwątpienia w te "ręczne prezenty". Tym bardziej Dziękuję za te dobre słowa!

    OdpowiedzUsuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).