sobota, 12 września 2015

Małe radości. W otoczeniu swoich tworów.

Jakiś czas temu zadano mi pytanie, czy nie męczą mnie te zmiany, że co chwilę robię coś innego. Wtedy byłam na etapie betonu ;-). Czy nie lepiej zająć się jednym? Hmmm... Nie męczę się. Gdy coś spodoba mi się tak bardzo, że chcę to mieć u siebie, zaczynam szukać i czytać. Najpierw sprawdzam ile kosztuje gotowe. Po czym okazuje się, że zakup patchworkowej narzuty, betonowej doniczki czy drewnianej skrzynki na zabawki byłoby dla mnie lekkim szaleństwem (kosztowym). I wcale nie twierdzę, że te rzeczy nie są warte swojej ceny. Zazwyczaj są. To dość pracochłonne rzeczy. I choć kawałki tkanin, worek betonu czy skrzynka po owocach to nie jest duży wydatek, to godziny pracy potrzebne do ich obróbki są zdecydowanie cenne. Nie męczę się, bo nie mam potrzeby zawalenia się przedmiotami. Najpierw jakieś małe prace celem nauki. Później robię to, czego potrzebuję, o czym marzę i zostawiam do czasu, kiedy znów czegoś zapragnę :-). I w ten sposób zaczynam otaczać się przedmiotami zrobionymi przeze mnie i okazuje się, że bardzo je lubię, nie chowam, nie wyrzucam, nie wydaję. Lubię je. Dziś kilka fotek, na których widać, co zostało :-).

Przez długi czas wszystkie donice zaopatrzyłam w białe osłonki.
Ostatnio stwierdziłam, że to trochę nudne. Stąd drewniane skrzynki.

Skrzynka na parapet w przedpokoju została pobielona.

W tle widać moje betonowe pojemniczki.

Kolejne skrzynki na kwiaty. 
Jeszcze nie wiem jak będą wyglądały te w dziennym pokoju. 
Na razie zostaną surowe. 

Od tej skrzynki się zaczęło. 
Chciałam osłonić gołą łodygę mojej podupadłej Araukarii :-(((

Twórczość betonowa. Jeszcze się pobawię ;-). 
Gwiazda z patyczków laryngologicznych. 
Nie rozstałam się z nią po świętach :-)

I lampion z ramek na zdjęcia. Lubię.

To nie wszystko czym się otaczam, ale na dziś wystarczy. Teraz muszę zebrać się w sobie i zrobić kolejne zdjęcia. Owocowe skrzynki już wiszą!

P.S. Jeśli ktoś zastanawia się skąd tyle konkursów, w których biorę udział, a których banery widać na mojej stronie, to już tłumaczę. Kilka, zdaje się 11, blogerek miało spotkanie połączone z warsztatami fotograficznymi (możliwe, że odwrotnie ;-). Część z nich podglądam od dawna, a część poznałam dzięki reportażom tych pierwszych. Teraz rozdają prezenty od sponsorów swojego spotkania. No to się ustawiłam w kolejce z losem, kto wie. 
Licząca na szczęście w loterii i pozdrawiająca Was serdecznie


2 komentarze:

  1. Kochana Karolino, mam tak samo - od razu jak widzę coś fajnego, to myślę, ja sama sobie takie zrobię ;-) Nawet bez patrzenia na cenę gotowego ;-) Powodzenia w konkursach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj. Ja niby patrzę, ale prawda jest taka, że uwielbiam próbować czegoś nowego :-) A Ty z pewnością coś o tym wiesz ;-) Pozdrawiam :-)

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).