niedziela, 26 stycznia 2014

1..2..3.. próba mikrofonu... malowanie na tkaninie.

To zjawisko zostało już nazwane: syndrom niespokojnych rąk... To siła, nie wiadomo skąd i właściwie po co... nie daje spokoju i zmusza do próbowania nowych i nowych rzeczy... Czasem cieszy, czasem wkurza. Nowe radości, nowe pomysły, poszerzenie własnych granic (możliwości), z jednej strony. Chęć zrobienia wszystkiego, wiecznie za krótka doba i zawroty głowy spowodowane niewykorzystanymi pomysłami, z drugiej.... Do czego ów wstęp? Malowanie na tkaninie. Dostałam w prezencie (Dziękuję Droga eS :-) jeszcze przed wakacjami, farby do malowania na tkaninie. Jednak na skutek zmiany mieszkania i zwiazanymi z tym sprawami zostały odłożone do szuflady (nie za głęboko, żeby nie ulec zapomnieniu). I ostatnio znów poczułam ów zew... Dziś moje próbne graficzki. Zdrobnień nie lubię, ale nazwanie moich wypocin grafikami byłoby dużą przesadą... 



Jak wykonać taką grafikę w dużym skrócie: Najpierw obrazek (projekt) na tkaninie. Można zrobć szablon, można użyć kalki i odcisnąć wzór. Można zrobić szkic ołówkiem. Na końcu wpisu podaję linki, gdzie znajdziecie prace wykonane na różne sposoby. Następnie używamy farby, pamietając, że może przebić na druga stronę (najlepiej podłożyć pod tkaninę grubą  gazetę lub folię). Zostawiamy do wyschięcia na 24 godziny (mimo, że farba wydaje się sucha już po kilku, odczekałam zalecany czas). Kolejny etap to zaprasowanie wzoru na lewej stronie. Pranie. Na wielu farbach przeczytamy informację, że można prać w 40℃ . Większość producentów zaleca mimo wszystko delikatne pranie ręczne.


Wstęp długi. A teraz do rzeczy. Nastąpi prezentacja moich wypocin z komentarzem:-) Na początek kolorowa farba do tkanin i stempel (odcisk) z liścia. Mam zwyczaj suszenia liści jesienią. Później przez cały rok wykorzystujemy je do różnych celów. Tym razem jako stempel: dokladnie pomalowałam liść farbą i odcisnęłam go na tkaninie.
Obrazki poddałam praniu ręcznemu, ale dobrze je wymęczyłam :-) Prałam je w płynie i porządnie tarłam. Po lewej stronie jest obrazek po namalowaniu i prasowaniu. Po prawej obrek po praniu. Ja nie widzę różnicy. Jedynie tę spowodowaną jasnością zdjęcia. Zdjęcie przed praniem zrobione zostało w bardzo ciemny dzień. Co prawda jest to stempel i kontury nie są tak widoczne, ale chyba jednak ta farba daje radę.






Postanowiłam zamieścić ten wpis również informacyjnie. Zrobiłam test :-) O ile posiadam specjalne kolorowe farby do tkanin to prezentowana poniżej czarna farba nie jest specjalną. To farba akrylowa do drewna i metalu... Przypomniało mi się, że plamy po malowaniu mebli do dziś nie zeszły z moich dresów...no i spróbowałam. Podczas delikatnego namoczenia i prania z farbą nic się nie dzieje. Gdy pocierałam materiał farba zaczęła się kruszyć i farbować tkaninę. Poniekąd daje radę. Jeśli malować nią rzeczy, których nie będziemy często prać (np. torbę, czy jakąś makatkę) można się pokusić. W miejscach, których nie męczyłam tkaniny farba wygląda bardzo dobrze. Jednak na ubrania zakupiłam taką specjalną. Właściwie to znów dostałam w prezencie :-))) (Dziękuję Drogi Pe ;-). Nawet jeśli farba zacznie się spierać to będzie fajny efekt starzenia obrazka (tak myślę). Poniżej moje zdjęcia. Po lewej przed, po prawej po praniu. Tym razem widać różnicę.




Bardzo prostym sposobem ozdabiania tkanin są specjalne pisaki do malowania tkanin. Zakupiłam takie w IKEA (6 kolorów). Minus techniki jest taki, że pisakami uzyskamy linie pewnej grubości i nie można ich regulować grubością pędzelka. Nie wykonamy też odcisków (stempla) co mi akurat bardzo przypadło do gustu. Plus, to oczywiście łatwość użycia. Po lewej stronie obrazek przed praniem po prawej - po praniu. Tutaj widać, że obrazek lekko się zatarł, a to jest według mnie ten naturalny efekt starzenia, na który będę nawet oczekiwała ;-) Natomiast kolor nie farbuje tkaniny nie zamalowanej.




Żeby nie było samych testów i dyrdymałów: konkretne działanie. Pisakami ozdobiłam okładkę na notes. O okładkach pisałam ostatnio TUTAJ, ale tej nie pokazałam. Taka w styl eco ;-) 





Już zabrałam się za kolejne malowanie. Tym razem nieco więcej szczegółów i na ubraniu, więc chwilkę to potrwa. Chciałam jednak podzielić się moim doświadczeniem i żeby uniknąć gigantycznego wpisu zrobiłam to dzisiejsze preludium. Zwłaszcza, że na  zakończenie podzielę się jeszcze kilkoma inspirującymi linkami.

Na stronie dailycreation.eu można przeczytać super wpis. W jednym miejscu wiele inspiracji i informacji praktycznych na temat farb do tkanin. Użycie szablonów i liści jako stempli (który to pomysł wykorzystałam) Propozycje, które dodały mi odwagi. Zobaczyłam tam jak najprostsze grafiki zmieniają zwykłą koszulkę w niepowtarzalne ubranie.

Nieco bardziej zaawansowane grafiki, ale wydające się jeszcze w moim zasięgu ;-) zobaczycie na blogu uarefab.blogspot.com. TUTAJ powszechnie znana Marylin. Natomiast TUTAJ równie znana i lubiana grafika słowno-cyfrowa :-)

Na blogu o-rety.blogspot.com  zobaczymy już skąplikowane malowanie na ubraniach. Jednak warto zerknąć jak wykorzystać szablon (autorka go udostępnia) i z dużą dozą cierpliwości może się udać. TUTAJ jaskółka, ale jeśli dobrze poszukacie to znajdziecie więcej inspiracji.

I wreszcie prawdziwe malowanie kolorami, które mnie absolutnie zachwyca: strona czary-marys.pl Pięknie, zwiewnie, ulotnie, z dopisanymi historiami. Jedyne w swoim rodzaju.... Ale to już sprawa dla Artysty :-)

Oczywiście w sieci znajdziemy całe mnóstwo inspiracji i pomysłów na malowanie na tkaninach. Podzieliłam się tymi, które podglądam na codzień, i które sprawiły, że i ja wzięłam pędzelki do ręki :-) Dobrego tygodnia życzę.


11 komentarzy:

  1. Karolo, dobre porady :-) Dobry pomysł na ozdobienie notesu czy torby, ładnie wyszły. Dailycreation to dla mnie pomarnowane ubrania, ale biała spódnica ok. Na U are fab fajny trend, a jaskółka z o-rety przepiękna! Ostatni link mi coś nie wchodzi. Jest jeszcze taki sposób jak folia do naprasowania - występuje w wersji gładkiej i takiej z meszkiem, w wielu kolorach. Dobrze się trzyma, kiedyś kupiłam białą i czarną już nie pamiętam gdzie i wycięłam z niej motyle, naprasowuję od czasu do czasu, ostatnio na którejś narzucie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie grafiki to po prostu rzecz gustu. Na szczęście nie wszystkim podoba się to samo :-) Z linkiem rzeczywiście coś było nie tak. Dziwne bo w adresie nie było błędu, ale nie zastanawiałam się za długo i zrobiłam go odnowa ;-) Z folią nie pracowałam. Mam doświadczenie z papierem do naprasowania i te nadruki niestety spierają się nieestetycznie łuszcząc. Zazwyczaj szyję dla dzieci i są to rzeczy często prane, więc ograniczyłam ten sposób. Poza tym mam duże ograniczenie w tej kwestii - nie potrafię obsługiwać programów graficznych :-( Pozdro :-)

      Usuń
    2. Ta folia o której mówię, to jeszcze inna folia - nie taka do zadrukowania grafiką, tylko taka do wycięcia wzoru, jakiejś wycinanki, kształtu i do naprasowania. Nie spiera się i nie łuszczy jak papier do naprasowywania. Czary-marys piękne, a to zdolności! :-)

      Usuń
    3. Tak myślałam, że to coś innego. Do wypróbowania :-) Tak, Czary Maryś to wyższa szkoła jazdy ;-)

      Usuń
  2. Farby do tkanin są super wytrzymałe - do dziś mamy koszulkę zrobioną na dzień ojca, z odciskami stóp i rąk pociech - a to już prawie 10 lat. Długo też wytrzymały pisaki Giotto, ktorymi ozdabialismy bluzeczki i tworzylismy herby rycerskie na płaszczach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze czytać, że jak już się pomęczę, to zostanie na trochę :-) Herby na płaszczach... kto wie co za rok mnie czeka na bale... Te z IKEA też są dobre. Ja naprawdę mocno je tarłam, z ubraniami tego nigdy nie robię ;-) Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę że mogłam być inspiracją :) pozdrawiam ciepło www.dailycreation.eu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny i inspirację :-) Pozdrawiam :-)

      Usuń
  4. Ja dziś zaczynam przygodę z malowaniem na tkaninie. Mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie ;) dzięki za inspiracje!

    OdpowiedzUsuń
  5. Karolino, wzruszyłam się ♥
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).