sobota, 1 lutego 2014

Tauriel - trzecie wcielenie najstarszej :-)


Pierwszym wcieleniem, jest Jej własne Helena :-) Bardzo dobrze się w nim czuje, mam nadzieję, że już zawsze tak będzie... Drugie to Pipi, którą była w ubiegłym roku :-) To jest trzecie. Cały rok miała plan: Marusia z "Czterej Pancerni i Pies", aż do dnia w którym zobaczyła Hobitta 2. Tauriel to postać scenarzysty, nie ma jej w książce. I o ile każda scena, która nie zgadzała się z książką irytowała moje dziecko szaleńczo! (co jakiś czas w kinie musiałam wyciszać Jej emocje ;-) to Tauriel była zachwycona! Nie dość, że waleczna dziewczyna to jeszcze Elf! No i od miesiąca o niczym innym nie słyszałam ;-) Powoli obmyślałam plan. Tauriel nie jest Elfką do jakich przywykliśmy. Piękna, ale nie nosi powłóczystych sukien i długich płaszczy. Przyodziewa mundur strażnika. Jest młoda, porywcza i odważna (mieszanka wybuchowa - wiem coś o tym...) 

Poglądowe zdjęcie TUTAJ.

Nad strojem trochę się napracowałam, jednak więcej niż pracy miałam radości :-) Nie korzystałam z wykrojów, to było szycie na tzw. oko. Zaczęłam od peleryny z kapturem. Mam już małe (dosłownie) doświadczenie z pelerynami, uszyłam kilka dla lalek ;-) Może to zabawne, ale doświadczenie to pomogło mi w ogólnym zarysie. Pelerynę uszyłam z podszewką.



Później spódnica. Spodobała mi się tak bardzo, że z pewnością wykorzystam jeszcze taki model :-) Spódnica uszyta została na zakładkę, nie krępuje ruchów, co w przypadku wojowniczki jest absolutnie wskazane. Góra wykończona paskiem, a w nim wygodna gumka. Bardzo lubię takie wykończenie spódnic i spodni dla dzieci.


Dalej zabrałam się za bluzę. Przy tej okazji wspomnę o tkaninie, która odegrała tu rolę kluczową. Myślę, że jest idealna. Właściwie to nie wiem co to za materiał ;-) Dostałam go niedawno. To prawdopodobnie kanwa (rodzaj lnu). Wydaje mi się, że miała być obrusem. W jednym rogu ktoś rozpoczął już haft. A ja nie mogłam go nie wykorzystać :-) Nie widziałam jej jako obrusu, nie radzę sobie z zielenią we wnętrzach (poza roślinami, oczywiście) i ubraniach (poza przebraniami, oczywiście). Do rzeczy: sznurowana bluza / kamizelka. Bardzo prosty krój, pobawiłam się trochę ze szlufkami i lamówkami.



Dodatki ważna sprawa. Uszy (9 zł), łuk (20 zł) i drewniany miecz (6 zł) (pożyczony od brata :-) zostały zakupione na allegro.




Mamy też naprzedramienniki ;-) myślę, że to część munduru łucznika, zakładana na rękawy koszuli, żeby te nie przeszkadzały podczas strzelania. Mamy też drewniane guziki - liście, które pomalowałam farbą akrylową na zielono.


Cóż mamy jeszcze :-) Otóż mam jeszcze przepis! I ma związek z przebraniem. Idę na całość :-) Kolejnym dodatkiem do stroju był worek na lembasy - chleb Elfów. Nie wiem jakie lembasy piekły Efly, ale jak postanowiłam, że je zrobię to na myśl od razu przyszła mi Piadina. Nazwa elegancka, zdaje się, że włoska. Wielu z nas może skojarzyć chlebki z podpłomykami po prostu :-) Tutaj mogłabym zrobić małą retrospekcję, jak to w dzieciństwie piekłam podpłomyki na kuchni węglowej u mojej Babci na wsi, ale nie czas na retrospekcje ;-) Zrobiłam więc małe chlebki, sztuk 30, gdyby cała klasa chciała spróbować tego elfickiego wypieku :-) Klasa chciała ;-)



Piadina (tudzież Podpłomyk) a'la Elfickie lembasy :-)


Piadinę uwielbiamy. To nasz awaryjny chleb, a raczej szeroko rozumiane pieczywo, gdy w niedzielny wieczór okazuje się, że chlebak pusty, a w lodówce światło tylko zostało... Nie potrzebujemy drożdży, proszku do pieczenia ani zakwasu. W przeciągu kilkunastu minut wcinamy niemożliwie proste i smaczne placki. Niektórzy mówia, że to tortilla, ale to nie jest to samo. Piadiny nie zrolujemy łatwo. Może zaraz po zdjęciu z patelni, gdy jest jeszcze ciepła. Podaje się ją raczej złożoną na pół z dodatkami w środku. Może być szyneczka i sałata, może być coś ciepłego. Łamana na kawałki świetnie nadaje się do past i gęstych sosów. Zazwyczaj okrągła, wielkości naleśnika, ale może być i pocięta na mniejsze kawałki. Podzielić należy placki przed pieczeniem, po upieczeniu kruszy się. Dziś najprostsza, najszybsza i najlepsza! Piadina w wersji podstawowej  :-) 


Składniki:
  • 2 szklanki maki pszennej
  • 1 szklanka ciepłej (a nawet gorącej) wody
  • 2-3 łyżki oliwy
  • sól
Przygotowanie:

Zagniatam ciasto z podanych składników. Nie wystarczy wygniatać ciasta do połączenia składników. Ciasto powinno być długo i dobrze wyrobione, wtedy struktura chlebków będzie lepsza, co wpływa na smak. Nie ma potrzeby podsypywania tego ciasta mąką podczas wyrabiania. Gniotę ciasto minimum 10 minut. Jest wtedy bardzo plastyczne, gładkie i dobrze się wałkuje. Odkrawam plastry ciasta, wałkuję na cieniutkie naleśniki i piekę na mocno rozgrzanej patelni bez tłuszczu po 2-3 minuty na każdej stronie.

I to już wszystko :-)


ZapiszZapisz

8 komentarzy:

  1. strój dopracowany idealnie.Ale i tak Pippi to jest mistrzostwo świata:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Dziękuję :-) To fakt, Pippi wywarła niemal piętno, na tych, którzy widzieli ją w wykonaniu mojej córki ;-) Teraz nie byłaby już tak przekonująca, przez 4 miesiące aparat w dużym stopniu "ustawił ząbki do pionu" :-) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Zatkalo mnie. Jest zachwycająca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi :-) Ona idealnie nadawała się do tej roli :-) Nawet nie chciała uśmiechnąć się do zdjęć, bo Elfy (te Tolkienowskie) są poważne...

      Usuń
  3. Naprawdę bardzo wiernie odtworzony strój :-) Z detalami, wszystko pięknie się zgadza.
    Najpierw zastanowiłam się, czy dzieci wczesnoszkolne oglądają już takie filmy i rozpoznają przebranie, a potem stwierdziłam, że to ja jestem zapóźniona i chyba już starej daty ;-)
    Piadinę wypróbuję, ostatnio też jeden prosty przepis z sieci okazał się genialny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że 9-cio latki mogą spokojnie oglądać Hobbita. Nie myślę tak, film jest poważny i nawet straszny chwilami. To zależy od dziecka. Helenka zawsze dobrze radziła sobie z filmami tego typu. Nie ma złych snów, nie "męczą" Jej myśli. Poza tym czytaliśmy już książkę. Nie wszyscy rozpoznawali w Niej Tę konkretną Elfkę, ale Jej na tym specjalnie nie zależało, po prostu chciała być Tauriel :-) Ma jednak szczęście, bo w klasie ma kolegę i koleżankę, którzy są miłośnikami Tolkienowskich historii. Kolega był nawet Legolasem ( Elf z tego samego filmu) więc bawiła się świetnie :-) Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Piękny strój. A pomysł na chleb rewelacyjny.
    Mój 9-latek film zniósł lepiej niż jego starszy brat. Pająki i orki nie dla każdego - zależy od dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie, wszystko zależy od dziecka. Chlebek polecam :-) Pozdrawiam :-)

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).