Niedawno była torba - chlebak dla Jasia, dziś coś dla Heleny :-) Dla Marii się szyje, proszę Państwa. Takie zamówienia specjalne od moich dzieci, z ostatniego czasu.
Helena (najstarsze dziecię, lat 7) zamieniła piętro łóżka na parter. Odkryła przy tym, że nie ma obok góry szafy, na której do tej pory trzymała swoje skarby i najpotrzebniejsze rzeczy. Młodsza siostra absolutnie nie zgadzala się już na odwrót. No i co zrobić? Uszyć organizer, na skarby i najpotrzebniejsze rzeczy, zawiesić pod łóżkiem, do tego zakupić lampkę ledową z IKEA i powstanie kącik, którego Helena już nie zechce opuścić. Koniec historyjki o Helenie.
Teraz o samym organizerze. Pracy przy nim było sporo. Dużo drobiazgów i przeszyć, jeszcze więcej prasowania, ale warto było. Bardzo pomocny był dla mnie TEN KURS z bloga Niebieski Igielnik. Szybko złapałam jak robić takie otwarte kieszenie i nie musiałam już działać metodą prób i błędów. Pozostałe kieszenie i pomysły przychodziły stopniowo. Ostatecznie powstał organizer ścienny o rozmiarach 50cm × 60cm. Usztywniłam go i tu uwaga: wykładziną podłogową z filcu :-) Pomysł poddała mi Noc Majowa ofiarowując kawałek który użyłam w tym organizerze. Uważam, że to świetne rozwiązanie. Po pierwsze jest odpowiednio sztywna, ale nie jest bardzo gruba i dobrze szyła się na maszynie z kilkoma warstwami materiału. Po drugie, jest dużo tańsza niż popularny filc używany do takich usztywnień. Do tej pory miałam problem czym usztywniać torby. To dlatego uszyłam sobie tylko jedną, typu worek, bez usztywnienia. Teraz mam pomysły na kolejne, bo zakupiłam całe 4m takiej wykładziny. Nazywa się remontowa, jest dość cienka, bez podgumowania itp. Prawdopodobnie ma służyć do ochrony podłogi podczas remontu. Cena to ok. 7 zł za metr kwadratowy. Kupiłam kawałek o szerokości 60cm i długości 4m (taka jest fabryczna szerokość wykladziny i nikt mi nie wytnie 2m ;-). Piszę o szczegółach, bo może komuś pomysł się przyda :-)
Jak widać zawieszek, przegródek i karabińczyków bez liku. Wszystkie bardzo przydatne jak się okazało w praktyce :-) Zawiązywany na cztery bawełniane taśmy wisi już pod łóżkiem piętrowy wypchany do granic możliwości i daje radę ;-) Taśmy bawełnianej użyłam też do ozdabiania, wykańczania kieszeni i innych detali. Wszystko stworzyło ładną całość. Już dużo łatwiej przychodzi mi układanie i dobieranie materiałów i dodatków, już mnie tak nie męczy. Całość starałam się utrzymać w stylu marynarskim. Organizer wisi w pokoju, w którym znajdują się prezentowane już na blogu chustecznik i skrzynki w podobnej kolorystyce. Guziczek z kotwicą powstał techniką decupage w mojej wakacyjnej pracowni. Jeśli chodzi o karabińczyki na dolnej krawędzi organizera jest plan. Chcę jeszcze uszyć dwa piórniki / kosmetyczki, które w razie potrzeby mogą być odpięte i zabrane z zawartością :-)
Świetny! Akieszonki bardzo fajnie wyszly, i podziwiam cała resztę bajerow, no cacko po prostu ;).
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Jak miło, że wpadłaś :-) Moja córka jest z niego zadowolona, więc i ja nie ukrywam radości :-) Zabierałam się za niego od wakacji i Twój kurs mnie zmobilizował bardzo :-)
UsuńSuper wyszedł! Piękny i jaki dopracowany w szczegółach. A marynarski, że nie ma wątpliwości :-) A to musi się Helenka cieszyć :-) Ja na pewno poległabym na mnogości tych przeszyć, zaczepów i wiązań ;-)
OdpowiedzUsuńUprzejmie wnoszę o zlikwidowanie obrazkowej weryfikacji komentarzy - zawsze mam wątpliwości co widzę ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki. Roboty było, ale to też fajna odmiana po patchworkach. Helenka napisała komentarz w moim zeszycie, tam gdzie projektowałam. Według tego co pisze: "Bardzo, ale to bardzo jej się podoba" :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o weryfikacje... no byłam pewna, że jej nie ma, bo mi się nie pojawiała... no tak teraz już się domyślam, że byłam zalogowana i nie było potrzeby... Nie znoszę tych obrazków i wydaje mi się, że teraz wyłączyłam. Daj znać następnym razem :-) I też dzięki :-)
OdpowiedzUsuńSpoko :-) Pewnie już ich nie ma, zobaczę przy publikacji tego komentarza, jeśli coś , dam znać.
OdpowiedzUsuńWczoraj myślałam, że mi oczy wyjdą z orbit w sklepie, jak zobaczyłam pigwy o rozmiarze pięści dziecka! A moje to mają chyba rozmiar paznokcia. Nie wiem czy te krzaczki nam zdziczały, może trzeba je poprzycinać czy co, psia kostka.
To co widzialaś w sklepie to była PIGWA, to co rośnie w Twoim ogrodzie to nasz rodzimy PIGWOWIEC :-) Nie znam się na ogrodnictwie, nie wiem czy przycinać, ale Twój Pigwowiec ma się dobrze i taki być powinien. Pigwa pochodzi z Azji, przeniosla się także do Europy Pd, ale w Polsce nie rośnie. Nasz rodzimy Pigwowiec jest mniejszy, ma więcej pektyn (przetwory szybciej gęstnieją) ma bardziej wyrazisty smak i jest bardziej aromatyczny, czyli lepszy ;-) Rozprawiałam o tym przy okazji konfiturry, która już się kończy!! A przy tej okazji wielkie dzięki za ten cudowny owoc :-)
UsuńŚwietny organizer! I dlaczego wcześniej tu mnie nie było?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Boniek z http://boniffacy.blogspot.com/
Dziękuję i zapraszam :-) Organizer cały czas w użyciu. Jestem dumna, że pomimo wypchania wykraczającym poza każde normy ;-) działa i nie pruje się :-)
Usuń