Uszyłam niedawno kołderkę dla nowonarodzonego chłopca. Myślę, że już do Niego dotarła i mogę ją tutaj pokazać, staram się żeby nie było odwrotnie. Miałam uszyć patchwork dla chłopca, a ja dodałam jeszcze poszewkę na poduszkę do łóżeczka i worek na pościel. Kołderka o wymiarach 100cm × 120cm to także taki łóżeczkowy standard. Bardzo lubię ten rozmiar. Taki patchwork bardzo wygodnie szyje się i jest też bardzo praktyczny w użyciu, wiem z doświadczenia. Spotkała mnie przy okazji tego zestawu przemiła, wzruszająca sytuacja. Gdy dopieszczałam, prasując, świeżo wypraną kołderkę dostałam smsa, że mały chłopiec cały i zdrowy przyszedł na świat :-) Teraz mała sesja całości. Pokusiłam się nawet o mały aranż. Nie jestem w tym najlepsza, ale to niezła frajda ;-)
Do zestawu powstała poszewka na poduszkę, o wymiarach standardowo - łóżeczkowych 40cm × 60cm.
I jeszcze coś, przez co nieco spóźniłam się z realizacją zamówienia ;-) Wymyśliłam i już nie mogłam się powstrzymać: worek na pościel łóżeczkową. Według mnie przydatna rzecz, bo niejednokrotnie zabieraliśmy pościel dziecka w podróże i fajnie byłoby mieć taki worek :-) Poza tym, zawsze można w nim upchnąć zabawki :-) Teraz będzie historyjka ;-) Pamiętam taką lekcję mamtematyki w liceum, kiedy próbowaliśmy przyswoić jakieś skąplikowane wzory na łuki (serio - tak zapamiętałam). Jeden kolega, mocno zirytowany zapytał w końcu, po co uczymy się tego? I do czego takie wyliczenia są w ogóle potrzebne! Pani na to, że w architekturze i nic więcej nie powiedziała. Wtedy uważałam, że kolega wygrał :-))) I przy tym worku okazało się, że matematyka przydaje mi się nie tylko na zakupach. Musiałam wygrzebać w odmętach pamięci (po czym upewniłam się w odmętach internetu ;-) wzór na obwód koła, celem wyliczenia długości materiału na worek w ksztalcie walca. Nie wierzyłam, dopóki nie okazało się, że zgadzało się co do centymetra, no mają rację :-) Wygrali :-)
Jeśli nie dopatrzyliście się szczegółów kołderki i aplikacji zapodaje kolejne zdjecia, bez zbędnych póz ;-) Rodzice chłopca dla którego szyłam ten patchwork poznali się na snowboardzie i w ten sposób postanowiłam wpleść ich hisorię w prezent dla nowonarodzonego :-)
P.S Króliczek na pierwszym zdjęciu, jest mojej igły. Można takie obejrzeć w moim pierwszym wpisie.Te są już nieźle sfatygowane przez moje dzieci. I jest to dla mnie radość! Wiem, że ktoś je lubi i często bawi się nimi :-) Moje małe ktosie bardzo je lubią. Niedawno widziałam też jeden z rożków, który uszyłam dla małego chłopca i też był często używany :-) To dla mnie największy komplement...
Piękny worek! Granat, biel i błękity to zestawienia bardzo mi bliskie :-) Klasyka dobrze się trzyma ;-) A ja już przebieram nóżkami - dziś wreszcie odbieram swoją maszynę z serwisu :-)
OdpowiedzUsuńNo to grratuluję powrotu do domu! maszyny ;-) Ja dziś też przbieram nóżkami, już pachnie pomarańczami, uśmiecha się do mnie trzecia! już dynia i pędzę smażyć dżem dyniowo pomarańczowy :-))))) Nie ma to jak dżem w ciemny, mokry i ponury listopadowy dzień...
OdpowiedzUsuń