środa, 23 kwietnia 2014

Przedpokój oraz jak odnowiłam ratanową szafę.

Przedpokój. Ten wpis miałam zrobić już dawno. Właściwie to pierwsze miejsce w nowym mieszkaniu, które dość szybko przyjęło wygląd właściwy (na dzień dzisiejszy, bo pewnie jeszcze nie raz się zmieni). Do publikacji zmobilizował mnie fakt, że na kilku blogach został ostatnio poruszony temat przedpokoi, z tego co widziałam był to też temat nowego odcinka "Bitwy o Dom", a na dokładkę trafił do mnie majowy numer " Czterech Kątów" i tam również przedpokoje. No to dokończyłam swój wpis, który robię od kilu tygodni... Do rzeczy: mamy chyba dość niestandardowy układ jak na mieszkanie w wielkiej płycie. To mieszkanie szczytowe i dzięki temu mamy widok na trzy strony świata :-) Słońce wschodzi w pokoju dziennym i pokoju dziewczynek, później od południa oświetla przedpokój, o którym dziś mowa :-) Bardzo lubię ten moment, do mieszkania wpada łuna światła :-) Zachód słońca nad miastem możemy oglądać z kuchni i pokoju chłopca :-)


W dużej, szafie z ratanowym frontem zostało ukryte standardowe wyposażenie przedpokoju: wieszaki na kurtki, czapki itp. oraz półki na buty. Dzięki temu na co dzień panuje tu porządek. Wszystko, co zazwyczaj wprowadza zamieszanie w przedpokoju ukryte jest za dużymi drzwiami :-) Szafy pozostały nam po poprzednich właścicielach. Ta, którą widać jest w bardzo dobrym stanie. Szafa, która wymagała małego remontu znajduje się w jednym z małych korytarzyków, o tym za chwilę. Był taki moment kiedy pomyślałam o przemalowaniu ich na biało. Teraz myślę, że kolor tych szaf w połączeniu z bielą nadał kierunek urządzaniu mieszkania, w którym powoli będziemy zmierzać :-) Biały wieszak na ścianie przy wejściu zazwyczaj jest pusty i oczekuje na okrycie wierzchnie naszych gości, których chętnie witamy :-)


Przedpokój to również moje miejsce :-) Jest tu mały stół, na którym powstaje większość moich dzieł. Dzięki temu, że rzuca się w oczy zaraz po wejściu utrzymuję na nim stały porządek :-) Dzięki niemu nie muszę chować w porze posiłku rozpoczętej pracy, aby zrobić miejsce na stole. Wykorzystuję "pół godziny" do obiadu bez myśli, że nie opłaca się uruchamiać maszyny (waży 20 kg!) bo za chwilę trzeba ją chować. Tu nikomu nie przeszkadzam, to duży komfort :-) Może pamiętacie, stół powstał (został odnowiony) latem. Jednak przemalowałam blat lakierem, żeby pasował do reszty przedpokoju. Uwielbiam połączenie bieli i drewna tekowego. Takim właśnie kolorem potraktowałam blat. Zainteresowanych odsyłam na koniec wpisu. Kilka osób, które nas odwiedzało stwierdzało, że do głowy nie przyszłoby im ustawienie stołu w przedpokoju, a już na pewno ławeczki ogrodowej ;-) Jest więc ławeczka i kinkiet ogrodowy do kompletu. To był pomysł Męża :-))) Widać też dość znany zegar a'la kolejowy (Jysk). Tutaj nasze dzieci czekają na pociąg podczas swoich zabaw :-) Na przeciwko ławeczki zawisła taka powiedzmy makatka :-) Ten fragment towarzyszył nam od początku historii nowego mieszkania.




Wcześniej przedpokój był pomarańczowy. Listwy przypodłogowe oraz ta drewniana obudowa(?) odrzwia (?) na przejściach do małych korytarzyków były czarne. Mimo dużej ilości światła pomieszczenie było dość ponure. Kolor ścian zmienił bardzo dużo. Łącznie z tym, że spodobały mi się ciemne płytki podłogowe, które zastaliśmy. Przedpokój stał się bardzo funkcjonalny. Jest nie tylko miejscem przechodnim z pomieszczenia do pomieszczenia.


DIY (Zrób To Sam). Na zakończenie odnowienie szafy. Myślę, że została zniszczona przez pazurki kotów, ale już prawie tego nie widać. Niektóre uszkodzenia były większe (kawałki ratanu zostały oderwane) i te są bardziej widoczne. Muszę jednak przyznać, że bez przyglądania się i pokazywania palcem zupełnie nie widać byłych uszkodzeń. Na zdjęciach poniżej Janek przy rzeczonej szafie, przed drzwiami do swojego pokoju :-) Po prawej stronie łazienka.


Na początek dobrałam kolor farby. Następnie małym pędzelkiem zamalowałam ubytki. Po przeschnięciu farby wzięłam kawałek miękkiej, bawełnianej koszulki, lekko ją zmoczyłam i na taką wilgotną szmatkę nakładałam niewielkie ilości farby i przetarłam cały fragment drzwi pod lustrem. Cały ten kawałek był pozahaczany. Ostatnim etapem, który wykonałam po 2 miesiącach ;-) było pomalowanie tej części drzwi lakierem w kolorze drewna tekowego. Nałożenie samego lakieru byłoby niewystarczające (sprawdzałam) ponieważ ubytki były zbyt duże.



Użyte materiały. Kilka lat temu zakupiłam zestaw 24 kolorów małych tubek farbek akrylowych. Bardzo przydały się do odnowienia różnych rzeczy, dzięki wielu odcieniom brązu dobrałam niemal idealny kolor. Poza tym bardzo przydają się do uzyskiwaniu różnych odcieni podczas mieszania, zwłaszcza z białą farbą. Jak wspomniałam, zastosowałam też na całość lakier akrylowy w kolorze drewna tekowego. Tego samego, którego użyłam do blatu stołu. To bardzo miły, ciepły ale wyrazisty kolor. Dzięki niemu zniknęły drobne ubytki i wyrównał się kolor całości. Mała puszka już się skończyła, zastanawiam się jednak czy nie odświeżyć całych drzwi tym lakierem. Ładnie ożywił kolor. Jednak malowanie ratanowych powierzchni to bardzo pracochłonne zajęcie. Trzeba dokładnie nakładać lakier i usuwać nadmiar, żeby nie powstały zacieki. Może kiedyś ;-)



P.S. Jeśli ktoś zauważył i zastanawia się: po co te rury na szafie? Odpowiadam: to nasz dzwonek :-) Rurowy gong do drzwi ma miły głęboki dźwięk :-) typu Ding-Dong. Lubimy i jest idealny na stację kolejową ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).