wtorek, 6 sierpnia 2013

Wakacyjna stolarnia pod świerkiem. Stół.

Jestem cała przejęta odsłoną mojej drugiej wakacyjnej pracowni ;-) Tego lata zajmowałam się przerabianiem a czasem nawet renowacją mebli ;-) Wszystko oczywiście na własny użytek. Zanim zostaną przewiezione na miejsce docelowe sesja w ogrodzie. Dziś pokazuję mebelek, który jest dla mnie szczególny. Stół.



Uchwyt do szuflady "pożyczyłam" od innych mebelków. Szuflada bez uchwytu była jakaś "łysa" i do zdjęcia ma zastępczą gałeczkę ceramiczną.



W planach mam taki oto uchwyt z IKEA:

zdj. pochodzi z IKEA.pl

A dlaczego mebel to taki szczególny? Otóż będzie to mój osobisty stół do pracy (hobbystycznej raczej) :-) Jest dokładnie taki o jakim marzyłam. Prosty. Nie mogę uwierzyć, że w końcu jest... i jest taki mój...


 

Przed i Po

Na początku wspomniałam, że meble odnawiałam, więc winna jestem Przed i Po ;-) Muszę przyznać, że stół "przed" to nie jest dokładnie ten sam stół co "po", ale taki sam ;-) czyli standardowy stół kuchenny z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Stół z przeszłością, przy którym obiady jadał mój drogi Mąż. To jest najfajniejsze w odnawianiu mebli - ich przeszłość, która pozostaje i związana jest z konkretnymi wspomnieniami...


Za kulisami, czyli co? gdzie? za ile?

Pomyślałam, że odpowiem na te pytania, może kiedyś, komuś przydadzą się podobne informacje. Zmianie uległ blat stołu. I tutaj na scenę wkracza mój Tato. Wykonywał On zadania grubszego kalibru. Zrobił i zamontował blat. Nowy blat to sosnowa deska o wymiarach  1,8cm 30cm 200cm  (Leroy Merlin, ok. 35 zł) przecięta na pół i sklejona. Ostatecznie blat ma wymiary 60cm na 100cm, został wydłużony o 10 cm w stosunku do starego stołu. Początkowo planowałam przykleić te deski do starego blatu, ale ten był już mocno wygięty więc z pomocą Taty udało się wymienić go na nowy. Oczyszczanie i malowanie to już moja broszka. Do oczyszczania używałam papieru ściernego: na pierwsze ścieranie użyłam papieru o grubości 180, na wyrównanie 400. Nogi i szufladę malowałam białą farbą, którą widać na zdjęciu poniżej (Leroy Merlin, ok. 72 zł za 2,5 l). Nie wiem ile farby potrzeba na taki stół. Kupiłam dużą puszkę z myślą o wszystkich mebelkach, które planowałam odnowić. Natomiast do malowania blatu użyłam lakieru (Leroy Merlin, ok. 23 zł za 0,75 l). Lakier bardzo fajny, rzeczywiście (jak obiecuje producent) drewno nie zmieniło barwy i jakby wyostrzył się obraz sęków. Blat malowałam wielokrotnie. Kilka razy pomiędzy kolejnymi warstwami przecierałam papierem 400, żeby był gładki. Zobaczymy jak będzie zachowywał się po jakimś czasie użytkowania. Oczywiście na poczatek musiałam zakupić też wałeczki i pędzelki do malowania. Używałam wałeczków 5 i 10 cm.


P.S. Stolarnia pod świerkiem. Nie mam oczywiście do dyspozycji profesjonalnego warsztatu. Tata nie jest stolarzem. Większość prac wykonywana była na podwórku pod świerkiem. Świerk jest gigantyczny! Wymknął się spod kontroli. Kilka dolnych gałęzi zostało wyciętych bo zajmował już sporą część podjazdu. Dzięki temu dorosła osoba przechodzi pod nim dość swobodnie. W słoneczne dni daje cień. Ciekawostką było dla mnie to, że chronił też od deszczu. Gdy Tata mi powiedział, że nawet podczas ulewy pod świerkiem jest sucho to nie wierzyłam za bardzo. I rzeczywiście był taki dzień. W kaloszach, w strugach deszczu szlifowałam swoje szafki pod świerkiem... Byłam przeszczęśliwa....

Prawie stolarz ;-) (przy czym prawie robi wielką różnicę ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).