Tak jakby boho... mi wyszło na tym zdjęciu...
Chusta. Uszyłam sobie jakiś czas temu lnianą chustę. Czułam, że będzie fajna. Nie byłam jednak pewna tego lnu (IKEA) bo jest dość sztywny. Wystarczyło kilka prań i mam mięciutką i milutką lnianą chustę, szarą. Chciałam trochę większą, ale miałam już końcówkę materiału i nawet musiałam go zszyć na środku. Z drugiej strony chusta jest lżejsza i wygodniejsza, jednak nie lubię za dużo oplątów wokół szyi... Noszę bardzo często. Butów nie uszyłam. Piszę o tym, bo jestem już podejrzewana o produkcję drewnianych zegarków :-) Jednakże buty to także nowy nabytek. Rozglądałam się za takimi chyba z 1,5 roku. Nie noszę butów na obcasie i miałam dużo wątpliwości co do ich użyteczności, ale są bardzo wygodne i nawet doganiam w nich mojego 2,5-latka :-). Na zdjęcie załapały się z moją poduszką i chustą, bo wszystkie mają frędzelki, ja nie wiem o co mi chodzi z tymi frędzelkami.
Torba. Dawno tego nie było. Wczoraj uszyłam, dziś zrobiłam jej zdjęcia i opublikowałam wpis. Skąd entuzjazm? Pewnie z tej nowej torby właśnie. Już dawno nie byłam tak zadowolona z efektu swojej własnej pracy - szycia. Oczywiście sprawdzę to dopiero doświadczalnie, ale to już kolejna torba, którą szyję dla siebie. Uszyłam ze wszystkim co mi odpowiadało w poprzednich i bez tego, co mi w nich nie pasowało. Stąd moje zadowolenie i przypuszczenie, że to udany egzemplarz. W ubiegłym roku uszyłam dwie torby, a jeszcze wcześniej taką na plażę. No i dżinsowa torba marzyła mi się od dawna. Miałam nawet jedną próbę, ale za dużo w tej torbie się działo, wykorzystują ją raczej moje dzieci i dobrze sprawdza się na wyjazdach. I na podstawie tych wszystkich już wiedziałam jaka ma być torba idealna. Metoda prób i błędów, najlepsza z najlepszych :-).
Szczegóły, czyli sprawa najważniejsza. Po pierwsze podszewka. Uwielbiam kolorowe podszewki w torbach i nie tylko. Sama noszę nudny szary, biały i niebieski, oraz mniej nudny - różowy. Dlatego uwielbiam kolorowe podszewki. Ta może nie jest jakaś szalona, ale zawsze kratka :-) Po drugie zamek. W takich dużych torbach (45cm na 60 cm), zamek nie jest konieczny i raczej rzadko z niego korzystam, ale bywało, że mi go brakowało. Zastosowałam zamek rozdzielczy. Gdy jest całkowicie rozpięty nie przeszkadza, a gdy jest potrzebny, to jest. Natomiast nie wszyłam zamka do kieszeni wewnętrznej. Nigdy z niego nie korzystałam. I jeszcze rączki. Nareszcie! Udało mi się kupić szeroką 4cm, naturalną, bawełnianą taśmę. Powszechnie dostępne są takie sztuczne, błyszczące i do tej pory z takich właśnie korzystałam. Gdy w końcu spotkałam w hurtowni taśmę bawełnianą nie było przeszkodą, że musiałam kupić od razu 50m... Nie wiem kiedy ją wykorzystam, zwłaszcza, że prawdopodobnie torbę idealną już mam... Jedyna nadzieja w mojej kobiecości i powszechnie znanym przysłowiu "Toreb i dzieci nigdy za wiele", czy jakoś tak ;-).
Dopijając 3 kawę pozdrawiam serdecznie w to sobotnie popołudnie.
Ale świetny zestaw! Torbę podobną też muszę sobie sprawić i jakoś nie znajduję sił ostatnio. Ale najpiękniejsze te chwościki niebieskie! Cudo. Mówisz, że ikeowy len po praniu daje radę? W zeszłym roku zrobiłam sobie malowaną chustę wiosenną z bawełnianego batystu (nigdy nie pokazałam na blogu) i ta sprawdza się świetnie, jest ogromna :) ale na zrobienie frędzelków nie wpadłam, może przy kolejnej...? Jak zawsze, inspirujesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) No powiem Ci, że zestaw od uszycia w ciągłym użytku. Ta chusta idealna na takie różne pogody. Len daje radę. Wyprałam go z 5 razy i jest ok. Twojej chusty jestem szalenie ciekawa! Malowana... Ach... Ja troszkę żałuję, że nie moja nie jest większa, ale nie chcę produkować niepotrzebnych rzeczy więc zostaje. Jestem szczególnie dumna bo wykorzystałam calusieńki len, a ta chusta to takie resztki. Chwościki to też dobry patent, nie strzępią i ożywiają szarości.
Usuń