czwartek, 26 lutego 2015

Ptaki - torebki i piórnik.

Przejrzałam rzeczy, których jeszcze nie pokazywałam i zebrałam trzy w jeden wpis. Temat: ptaki, podtemat: kolejne torebki i dziewczęce przydasie :-). Prezenty, prezenty... Mikołajkowy (!) oraz urodzinowy i imieninowy.



Ten piórnik / kosmetyczka powstał dla dziewczynki, która marzyła o zamykanym na kluczyk pamiętniku. Nie udało nam się takiego kupić. Te zamykane na kluczyk nie były ładne, a raczej nieodpowiednie do wieku. Kupiłyśmy więc idealny pamiętnik bez kluczyka, a ja uszyłam saszetkę, na kluczyk do przechowywania pamiętnika. Do tego kłódka, taka prawdziwa w porównaniu do tych "pamiętnikowych". Zdjęcia robione ciemną nocą, ponieważ rankiem prezent rześkim krokiem wywędrował z domu z najstarszą na klasowe Mikołajki.



Dalej tradycyjna torebka prezentowa typu dwustronnego :-). Ten sam uroczy ptasi materiał (IKEA), ale dla innej dziewczynki.



I torebka ptaszek :-). Przeglądając internet trafiłam na podobne kosmetyczki (nie miały nóżek). Bardzo mi się spodobały, więc gdy tylko nadarzyła się okazja popełniłam taką torebkę. Pomiędzy materiał zewnętrzny i podszewkę wszyłam polar. Torebeczka jest mięciutka jak kurczaczek. Gdy moje dziewczę już prawie wychodziło na przyjęcie przypomniało mi się, że nie mam zdjęć. W biegu pstryknęłam kilka, toż to prototyp! Trudno robi się zdjęcia w te zimowo ponure dni. Na szczęście teraz już częściej widać słońce. Na zdjęciu jest też kartka z życzeniami :-). Tak jakby Wielkanoc gdzieś przemknęła...



A już wkrótce na blogu: JAK ZOSTAŁAM MURARZEM :-). Pozdrawiam.


poniedziałek, 23 lutego 2015

Nerki część 2 - paski.

Niedawno pokazywałam nerki i pisałam wtedy, że będzie i druga część. Taka mała kolekcja, tym razem w paski. Nadchodzi wiosna, czas długich spacerów i nowych przygód. Nerki, którym nie zaszkodzą kamienie, a wręcz przeciwnie, przechowywanie wszelkich skarbów jest wskazane. Mam nadzieję, że sprawdzą się w terenie.






Serdecznie Was pozdrawiam i życzę dobrego tygodnia, coby zima już nie przypomniała sobie o nas...


środa, 18 lutego 2015

Przytulanki króliczki jakby.

Wielki Post się rozpoczyna, a ja nie pokazałam jeszcze wszystkich prezentów świątecznych. Bynajmniej nie z tego powodu, że dawkuję moje dzieła. Powód, jak można się domyślić, to czas. Przygotowanie takiego wpisu zajmuje chwilę, a jak wiadomo zawsze jest coś do zrobienia. Poza tym w zdjęciach okołoświątecznych mam wielki bałagan i zupełnie nie mogę się odnaleźć... Zmobilizowałam się jednak i pokazuję przytulanki, które uszyłam pod choinkę najmłodszym z rodziny i przyjaciół. 


Zamysł był taki, żeby wglądały jakby namalowane przez dziecko. Nie wiem czy się udało, ale było to bardzo miłe szycie :-). Każdy zwierz ma inną minkę i uszy niektóre bardziej :-).





Miłego dnia Drodzy Czytelnicy :-)


środa, 11 lutego 2015

Tak od czapy.

Już tak bywało, już o tym pisałam. Mam co robić, mam bierzące do uszycia (czeka moja osobista torba na wszycie rączek i strój na bal przebierańców). Tymczasem nachodzi myśl: uszyję czapki i kominy do tego! No i szyję :-). Wyciągnęłam resztki dzianin, są w wielu miejscach posztukowane (co dodało im uroku i charakteru), i taaa daaam. Dziewczynki same dobierały dodatki. Trwało nie krócej niż szycie takiej czapki ;-). 



Zdarzenie to miało miejsce pod koniec poprzedniego tygodnia. Po czym w weekend rozpoczął się proces chorobowy. Na początku powolny, żeby wczoraj władować mnie do łóżka. Zdjęcia z telefonu, zrobione na piątkowym spacerze. Jak widać telefon nie poradził sobie z taką ilością słońca. Bez obróbki, niektóre tylko spionizowałam, dlatego są nierówne. Wpis potrzaskany jak moje zatoki ;-).




Co tu pisać, nie ma co zwalić choroby zatok, bo czapki wszyscy bardzo lubimy i chętnie nosimy. A rozwaliło mnie tak, że nie przeszkadzały mi okruchy pod stopami, które leżą wszędzie (może dlatego, że ich nie słyszałam ;-). Jednak nie na tyle żeby dokończyć jednak to przebranie na balik, który odbył się wczoraj...



 Jak już leżałam wczoraj w tym łóżku to pooglądałam trochę telewizji (czytać nie dałam rady, bo litery się rozjeżdżały). Przeraziłam się reklamami leków i suplementów... Nawet nie ilość mnie przeraziła (choć może), oglądałam z ciekawości (pracowałam przez kilka lat w aptece). Suplementy na odwodnienie organizmu (żeby schudnąć) i trawienie (to samo) i przeczyszczenie (j.w.). Próbują mi wmówić, że mój organizm nie potrafi strawić jedzenia, które jem, albo to, że wszyscy jedzą niezdrowo (więc ja też). Natomiast włosy i paznokcie nie urosną jeśli im nie pomogę. Druga rzecz to ilość leków, które kilka lat temu była na receptę, teraz jest bez. Niektóre to poważne leki, które doprowadzały do chorób osoby, zażywające je przez lata. O lekach na przeziębienie to nawet nie ma co gadać... Jestem przerażnona, co można sobie zrobić tymi "pomocnikami". Rozregulować organizm tak, że rzeczywiście nie będzie potrafił samodzielnie funkcjonować.... Może właśnie o to chodzi? 


środa, 4 lutego 2015

Torebka i małe przydasie.


Muszę przyznać, że się ostatnio zatorebkowałam... Mieliśmy wysyp urodzin dziewczynowych, no to szyłam. Podobno torebek nigdy za wiele ;-). Dzisiejsza torebka jest trochę nastolatkowa. Zdaje się, że o torebkach tego typu mówi się "hobo". Zmieści format A4. Dodatkowo mała saszetka, szyłam ją z myślą o słuchawkach, ale z tego co wiem ma znacznie praktyczniejsze zastosowanie. Dla kontrastu kropelka czerwieni :-).







U nas dziś śnieg. Od razu jaśniej i dzieci ochoczo maszerowały do szkoły. Wciągałam mocno pachnące powietrze. Najlepsze jednak jest to, że do wiosny bliżej niż dalej ;-). Pozdrawiam.