Wielki Post się rozpoczyna, a ja nie pokazałam jeszcze wszystkich prezentów świątecznych. Bynajmniej nie z tego powodu, że dawkuję moje dzieła. Powód, jak można się domyślić, to czas. Przygotowanie takiego wpisu zajmuje chwilę, a jak wiadomo zawsze jest coś do zrobienia. Poza tym w zdjęciach okołoświątecznych mam wielki bałagan i zupełnie nie mogę się odnaleźć... Zmobilizowałam się jednak i pokazuję przytulanki, które uszyłam pod choinkę najmłodszym z rodziny i przyjaciół.
Zamysł był taki, żeby wglądały jakby namalowane przez dziecko. Nie wiem czy się udało, ale było to bardzo miłe szycie :-). Każdy zwierz ma inną minkę i uszy niektóre bardziej :-).
Miłego dnia Drodzy Czytelnicy :-)
Słodziaki:)
OdpowiedzUsuńBlanka bardzo dziękuje za swojego króliczka :) Lubi go (ją? raczej chyba) zrzucać na podłogę (jak wszystko inne też obecnie) ;) Pozdrawiamy marszcząc noski!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę. Największą radość sprawia mi oglądanie takich przytulanek lub kocyków po jakimś czasie. Gdy są wymęczone i sprane, wiem, że nie leżały grzecznie na półce, tylko były przytulane, tudzież rzucane :-) Pozdrawiam.
Usuń