piątek, 12 lipca 2013

Lato...



Jak widać udało mi się dodać nowy wpis. Niestety pierwsze próby uruchomienia mojego białego kumpla (komputerra) zakończone niepowodzeniem. Drugie próby dały nadzieję. Postanowiłam trochę się wysilić i jednak nowy wpis zrobić. Bywały już wpisy o wszystkim i o niczym czyli tzw. myśli poplątane autorki bloga. I dziś też tak pewnie będzie, ale będzie i szycie :-) Trudno zacząć pisać po takiej przerwie, słowotok jakby mniejszy ;-) Zaczynam więc...

To był maj... Było pochmurno, deszczowo i ciemno i choć jak zwykle, miałam sporo roboty, ni z gruszki zaczęłam szyć zasłony do pokoju. Musiałam coś zrobić, żeby nie zapaść w zimowy sen... Zasłony i firany (IKEA) przywodzą na myśl wakacje na Mazurach... Dwa razy miałam szczęście żeglować i nie przypuszczałam, ze ten rodzaj wolności, nieprzewidywalności tak bardzo mnie zauroczy i pozostanie tęsknotą... Tak więc nowy wystrój pokoju dziennego miał przywodzić na myśl wodę i wiatr. Na kanapę zakładam narzutę w pasy, a czasami lekką narzutę z IKEA. Pokój wygląda tak:


Przy okazji inne moje małe hobby, czyli uprawa sukulentów :-)  Sukulenty uwielbiam i tylko takie rośliny mam w domu. Nowym nabytkiem jest Starzec Azjatycki. Natomiast grubosze (Hobbit, Owalny i Drzewiasty) mam już od dawna. Piszę o nich bo to rośliny, które bardzo lubią lato i świetnie znoszą suszę magazynując wodę w liściach. Idealnie nadają się więc do tego letniego wpisu :-) Na zdjęciu widać obok roślin właściwych tzw. chwasty. To nie jest zaniedbanie. Zostawiam je celowo. Dają mi namiastkę naturalności. Donice stoją przez większą część roku na parapecie i przez uchylone okno wpadają do nich nasiona. To mile widziani goście (przeze mnie ;-)


Na zdjęciach widać też nowe puszki z IKEA. Piszę o nich bo jestem zachwycona. Bardzo proste i wymarzone. Zwłaszcza ta największa. Mam zamiar ozdobić ją napisem CHLEB i używać w kuchni jako chlebak. Bardzo chciałam mieć taki chlebak. Po pierwsze i najważniejsze: metalowa puszka wydaje się najlepsza do przechowywania pieczywa. Po drugie: jest ładna i już od jakiegoś czasu podobają mi się takie puszki - chlebaki, ale cena 120 zł i więcej wydawała mi się zdecydowanie przesadzona. Tymczasem IKEA 3 sztuki (1 duża i 2 małe) 60 zł.


Atmosfera pokoju tak bardzo mnie poniosła, że uszyłam łódki ;-) I choć jak zwykle, miałam sporo roboty, ni z gruszki zaczęłam szyć ;-) te łódki :-)))) Rozmawiałam o tym z moją serdeczną znajomą i obie uznałyśmy, że największą radość mamy gdy zaczynamy szyć od tzw. czapy i najlepiej bez okazji :-) Radość moja była ogromna. Tym bardziej, że skorzystałam w końcu z pięknej albumowej książki, którą dostałam w prezencie :-) O książce za chwilę a tymczasem.....

Dwa małe statki postanowiły wyruszyć na wielką wyprawę. Wielką gdyż na mazurskie Śniardwy, a w niektórych miejscach na jeziorze nie widać już drugiego brzegu... PRAWIE jak morze....


Słyszały historie o podwodnych potworach, ale kto w nie wierzy? Wtem...


Okazało się, że potwór to bardzo przytulny morski zwierzak o imieniu Pirat. Pogawędzili chwilę, a że zmierzch zapadał przybili do brzegu witani owacjami żeglarskiej braci :-)


Książka, o której wspomniałam jest autorstwa Franceski z bloga Shabby Home. Przyznam, że zauroczyła mnie Jej twórczość i marzyłam o tej książce po cichutku. "The song of the sea" w bardzo letnim klimacie z pięknym zdjęciami na tle Wenecji. Powiedziałam KOMUŚ o tym moim marzeniu i On je spełnił. Przyjaciele już tak mają.... W każdym razie mam ochotę uszyć wszystko co w niej jest ;-) Statki widzieliście wyżej, ale zmodyfikowałam je nieco. Franceska szyje eleganckie żaglowce, a chciałam raczej żaglóweczkę bez silnika ;-)


O książce pisałam już w TYM poście. Zainspirowana wtedy blogiem Franceski uszyłam samoloty. Jak się przekonałam, instynktownie uszyłam je niemal tak samo. Przyznam, że najnowsza książka również bardzo mi się podoba. Tak sobie myślę: może przywiozę ją kiedyś z Włoch...



P.S. Uroczego morskiego potwora postaram się przedstawić już wkrótce :-) Na dziś wystarczy :-) Z pozdrowieniami.

6 komentarzy:

  1. Dzięki :-) Są dla mnie czystą przyjemność z szycia :-) Lubie szyć tak w ogóle, ale zazwyczaj mam plan, powód, okazję, potrzebę, a tu: bez okazji, bez przeznaczenia, ot chciałam i uszyłam. Wspaniałe uczucie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ślicznie,morsko i wakacyjnie:))Te stateczki sa cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Takie miłe powitanie po miesięcznej nieobecności :-) Przyznam, że byłam bliska rezygnacji.

      Usuń
  3. Stateczki śliczne, ośmiornica przyjazna a szkło na oknie pięknie łapie słońce.
    I dobrze, że komputer ruszył :)
    Taaak, moje dzieci nie wierzą, że w dzieciństwie nie miałam ulubionej gry komputerowej, a a telewizja była czarno-biała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te "czasy starożytne" to muszę przyznać, szczerze mnie wkurzały na początku... ale faktem jest, że różnica jest ogromna... Na temat szkła juz nic nie pisałam, bo wpis i tak przydługi ;-) ale uwielbiam podglądać to światło w butelkach, fajnie, że zauważyłaś :-) Pozdrawiam.

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).