To był maj... Było pochmurno, deszczowo i ciemno i choć jak zwykle, miałam sporo roboty, ni z gruszki zaczęłam szyć zasłony do pokoju. Musiałam coś zrobić, żeby nie zapaść w zimowy sen... Zasłony i firany (IKEA) przywodzą na myśl wakacje na Mazurach... Dwa razy miałam szczęście żeglować i nie przypuszczałam, ze ten rodzaj wolności, nieprzewidywalności tak bardzo mnie zauroczy i pozostanie tęsknotą... Tak więc nowy wystrój pokoju dziennego miał przywodzić na myśl wodę i wiatr. Na kanapę zakładam narzutę w pasy, a czasami lekką narzutę z IKEA. Pokój wygląda tak:
Przy okazji inne moje małe hobby, czyli uprawa sukulentów :-) Sukulenty uwielbiam i tylko takie rośliny mam w domu. Nowym nabytkiem jest Starzec Azjatycki. Natomiast grubosze (Hobbit, Owalny i Drzewiasty) mam już od dawna. Piszę o nich bo to rośliny, które bardzo lubią lato i świetnie znoszą suszę magazynując wodę w liściach. Idealnie nadają się więc do tego letniego wpisu :-) Na zdjęciu widać obok roślin właściwych tzw. chwasty. To nie jest zaniedbanie. Zostawiam je celowo. Dają mi namiastkę naturalności. Donice stoją przez większą część roku na parapecie i przez uchylone okno wpadają do nich nasiona. To mile widziani goście (przeze mnie ;-)
Na zdjęciach widać też nowe puszki z IKEA. Piszę o nich bo jestem zachwycona. Bardzo proste i wymarzone. Zwłaszcza ta największa. Mam zamiar ozdobić ją napisem CHLEB i używać w kuchni jako chlebak. Bardzo chciałam mieć taki chlebak. Po pierwsze i najważniejsze: metalowa puszka wydaje się najlepsza do przechowywania pieczywa. Po drugie: jest ładna i już od jakiegoś czasu podobają mi się takie puszki - chlebaki, ale cena 120 zł i więcej wydawała mi się zdecydowanie przesadzona. Tymczasem IKEA 3 sztuki (1 duża i 2 małe) 60 zł.
Na zdjęciach widać też nowe puszki z IKEA. Piszę o nich bo jestem zachwycona. Bardzo proste i wymarzone. Zwłaszcza ta największa. Mam zamiar ozdobić ją napisem CHLEB i używać w kuchni jako chlebak. Bardzo chciałam mieć taki chlebak. Po pierwsze i najważniejsze: metalowa puszka wydaje się najlepsza do przechowywania pieczywa. Po drugie: jest ładna i już od jakiegoś czasu podobają mi się takie puszki - chlebaki, ale cena 120 zł i więcej wydawała mi się zdecydowanie przesadzona. Tymczasem IKEA 3 sztuki (1 duża i 2 małe) 60 zł.
Atmosfera pokoju tak bardzo mnie poniosła, że uszyłam łódki ;-) I choć jak zwykle, miałam sporo roboty, ni z gruszki zaczęłam szyć ;-) te łódki :-)))) Rozmawiałam o tym z moją serdeczną znajomą i obie uznałyśmy, że największą radość mamy gdy zaczynamy szyć od tzw. czapy i najlepiej bez okazji :-) Radość moja była ogromna. Tym bardziej, że skorzystałam w końcu z pięknej albumowej książki, którą dostałam w prezencie :-) O książce za chwilę a tymczasem.....
Dwa małe statki postanowiły wyruszyć na wielką wyprawę. Wielką gdyż na mazurskie Śniardwy, a w niektórych miejscach na jeziorze nie widać już drugiego brzegu... PRAWIE jak morze....
Okazało się, że potwór to bardzo przytulny morski zwierzak o imieniu Pirat. Pogawędzili chwilę, a że zmierzch zapadał przybili do brzegu witani owacjami żeglarskiej braci :-)
Książka, o której wspomniałam jest autorstwa Franceski z bloga Shabby Home. Przyznam, że zauroczyła mnie Jej twórczość i marzyłam o tej książce po cichutku. "The song of the sea" w bardzo letnim klimacie z pięknym zdjęciami na tle Wenecji. Powiedziałam KOMUŚ o tym moim marzeniu i On je spełnił. Przyjaciele już tak mają.... W każdym razie mam ochotę uszyć wszystko co w niej jest ;-) Statki widzieliście wyżej, ale zmodyfikowałam je nieco. Franceska szyje eleganckie żaglowce, a chciałam raczej żaglóweczkę bez silnika ;-)
O książce pisałam już w TYM poście. Zainspirowana wtedy blogiem Franceski uszyłam samoloty. Jak się przekonałam, instynktownie uszyłam je niemal tak samo. Przyznam, że najnowsza książka również bardzo mi się podoba. Tak sobie myślę: może przywiozę ją kiedyś z Włoch...
O książce pisałam już w TYM poście. Zainspirowana wtedy blogiem Franceski uszyłam samoloty. Jak się przekonałam, instynktownie uszyłam je niemal tak samo. Przyznam, że najnowsza książka również bardzo mi się podoba. Tak sobie myślę: może przywiozę ją kiedyś z Włoch...
P.S. Uroczego morskiego potwora postaram się przedstawić już wkrótce :-) Na dziś wystarczy :-) Z pozdrowieniami.
te statki są genialne :D
OdpowiedzUsuńDzięki :-) Są dla mnie czystą przyjemność z szycia :-) Lubie szyć tak w ogóle, ale zazwyczaj mam plan, powód, okazję, potrzebę, a tu: bez okazji, bez przeznaczenia, ot chciałam i uszyłam. Wspaniałe uczucie ;-)
OdpowiedzUsuńślicznie,morsko i wakacyjnie:))Te stateczki sa cudne!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-) Takie miłe powitanie po miesięcznej nieobecności :-) Przyznam, że byłam bliska rezygnacji.
UsuńStateczki śliczne, ośmiornica przyjazna a szkło na oknie pięknie łapie słońce.
OdpowiedzUsuńI dobrze, że komputer ruszył :)
Taaak, moje dzieci nie wierzą, że w dzieciństwie nie miałam ulubionej gry komputerowej, a a telewizja była czarno-biała
Te "czasy starożytne" to muszę przyznać, szczerze mnie wkurzały na początku... ale faktem jest, że różnica jest ogromna... Na temat szkła juz nic nie pisałam, bo wpis i tak przydługi ;-) ale uwielbiam podglądać to światło w butelkach, fajnie, że zauważyłaś :-) Pozdrawiam.
Usuń