piątek, 7 grudnia 2012

Ciasteczkowa pora roku i pierniczone przypomnienie.


To ta część roku, w której ciasteczka piekę najchętniej. Rozpoczyna się, gdy końca dobiega Złota Polska Jesień i trwa, aż wiosna rozbuja się zielenią, więc niemal pół roku... Mogę gnieść, wykrwać i roztapiać się w temeraturze mojej kuchni w nieskończoność. To też swoiste leczenie: aromatoterapia, nic mi tak nie poprawia nastroju jak zapachy gotowania czy pieczenia. W pozostałej części roku ciasteczka bywają, ale bez szaleństw. Polubiłam te zbiorcze wpisy kulinarne. Nie wiem, jak Wy dajecie radę je czytać, bo są przydługie, ale nie mam poczucia winy ani wstydu ;-) bo możecie wyłączyć moje wywody w każdej chwili ;-) Nauczę się w końcu opcji "zwijanie tekstu" i część wpisu będzie zwinięta, ale to dopiero jak się nauczę... Lubię te wpisy, bo widzę, że przez lata praktyki kuchennej mam już swoje kanony i dokładnie wiem, które przepisy, na dzień dzisiejszy powinny tutaj trafić. Lubię próbować nowych rzeczy, ale uwielbiam te sprawdzone, które robię z zamkniętymi oczami i wiem, że będą wykradane przez małe rączki, jeszcze gorące. Dziś prezentuję mój SUBIEKTYWNY KANON CIASTECZEK. 


Ciasteczka Maślane Mimi

Nasze rodzinne No 1 już poznaliście, a jeśli nie, to zapraszam TUTAJ. To Maślane Ciasteczka Mimi. To ciasteczka, na zapach których moja Helena powiedziała kiedyś "Mamo, ale zrób milijon" ;-)



Ciasteczka Owsiane.

Drugie ciasteczka, które chcę Wam przedstawić, to po części moje ciasteczka. Wychodziłam z przepisu na Ciasteczka Owsiane z bloga White Plate. Zajrzyjcie, porównajcie, jeśli chcecie. Moje, nie moje, bardzo je lubię. A chciałam osiągnąć smak podobny do ciasteczek owsianych oblanych czekoladą firmy Tago. Staram się jeść zdrowo i tak karmić moją rodzinę, ale nie mam obsesji na tym punkcie. We wspomnianych ciastkach poraziła mnie jednak ilość składników typu E... I jakoś przestałam je kupować a zaczęłam poszukiwać tego smaku w mojej kuchni, bo smaczne są trzeba przyznać. 




Z podanej porcji wychodzi około 25 ciasteczek o średnicy 5 cm.

  • 1/3 szklanki mąki orkiszowej (można użyć pszennej)
  • 1/3 szklanki mąki pszennej
  • 1 1/2 szklanki mąki owsianej (można zmielić w blenderze płatki owsiane)
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 150 g masła
  • 1/2 szklanki cukru białego
  • 1/2 szklanki cukru ciemnego, trzcinowego
  • 2 jajka
  • 1/3 szklanki sezamu
  • 1 1/2 (150g) tabliczki czekolady
Mąkę (wszystkie trzy rodzaje), sól, sezam mieszam w jednej misce. W drugiej misce ucieram masło na puszystą masę. Ucierając dodaję cukier a następnie kolejno jajka. Dalej ucieram i dodaję stopniowo wymieszane suche składniki. Dodaję pokrojoną czekoladę i mieszam. Powstanie klejące ciasto. Dwoma małymi łyżeczkami nakładam ciasto na blachę zostawiając dość duże ok. 5 cm. odstępy (ciasto rozpłynie się). Piekę 10 - 15 min. w temperaturze 170 ℃. Gorące ciasteczka są miękkie, po wystudzeniu stwardnieją.


Ciasteczka Owsiane Typu "Zdrowego" od Gosi.

Gosi popsuł się kiedyś piekarnik. Mieszkała wtedy w bloku obok nas i przybiegła z surowym ciastem do mojego piekarnika, połowę ciastek zostawiła :-) Bardzo je lubię i są trochę pamiątkowe... Zazwyczaj piekę połowę ciasteczek z rodzynkami a połowę bez. Ja rodzynki uwielbiam, ale stanowię jedynie 1/5 część rodziny ;-) A dlaczego zdrowe? Wszystkie dzisiejsze ciasteczka są zdrowe, w sensie domowe, naturalne bez ulepszaczy (nie używam nawet proszku do pieczenia), ale wygladają jak sklepowe ;-) W tych widać całe płatki owsiane i tak mi się zdrowo kojarzą :-)





Z podanej porcji wychodzi około 20 sztuk ciasteczek.

  • 150 g masła
  • 1/2 szklanki cukru
  • cukier waniliowy
  • 160 g płatków owsianych
  • jajko
  • 80 g rodzynków (jeśli chcemy pominąć rodzynki należy uzupełnić ciasto płatkami owsianymi lub zastąpić sezamem, wiórkami kokosowymi uprażonymi z płatkami)
Płatki owisiane prażę na suchej patelni. Masło rozpuszczam w rondelku, dodaję cukier. Podgrzewam do rozpuszczenia cukru, a nawet nieco dłuzej - aż cukier zaczyna lekko karmelizować się. Gdy masa przestygnie dodaję płatki, cukier waniliowy, jajko i mieszam. Dwoma łyżeczkami nakładam porcje ciasta na blachę w 5 cm odstępach - ciasto rozpływa się. Piekę 15 - 20 minut w 180 ℃. Gorące ciasteczka są miękkie, po wystudzeniu stają się kruche. Ciasteczka ładnie błyszczą, zupełnie jakby były z miodem, ale miodu nie zawierają, nie zapomniałam :-)
Ciasteczka Korzenne.

Zanim zaczęłam piec pierniki, to właśnie te ciasteczka chrupaliśmy w Święta Bożego Narodzenia i te ciasteczka dostawali od nas znajomi i przyjaciele razem ze śwątecznymi życzeniami. Przepis pochodzi z bloga White Plate - Ciasteczka Kruche, z moją małą zmianą celem nadania korzennego smaku. Zrezygnowałam też z proszku do pieczenia. To ciasteczka podobne do korzennych serduszek sprzedawanych w sklepach o tej porze roku.



Z podanej porcji wychodzi około 50 ciasteczek, w zależności od użytych foremek i grubości ciasteczek.
  • 175 g miękkiego masła
  • 200 g cukru pudru (mielę zwykły cukier w blenderze)
  • 2 jajka
  • 1 łyżeczka domowej przyprawy piernikowej (kupnej więcej)
  • 3 łyżeczki cynamonu
  • 400 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka soli
Na stolnicy zagniatam ciasto i wkładam do lodówki do schłodzenia (wystarczy 1/2 godziny) Dzielę ciasto na porcje, wałkuję na około 1/2 cm grubości i wycinam ciasteczka. Ciasto jest bardzo plastyczne i wygodne w użyciu, jeśli szukacie przepisu do pieczenia z dziećmi, ten polecam, wypróbowałam. Piekę 8 - 12 minut w temperaturze 180 ℃. 

Ciasteczka serowe.


To jedno z większych odkryć i zaskoczeń w mojej kuchni. Tak proste i tak efektowne, że trudno uwierzyć. Osoby, które znają się na kuchni prawdopodobnie od razu rozpoznają, że TO NIE JEST CIASTO FRANCUSKIE! Większość osób jednak wpada w osłupienie, że poważyłam się na domowe ciasto francuskie (dementuję, nigdy go nie robiłam). Wracając to tematu: taki efekt daje biały ser w cieście! I od razu piszę: nie zapomniałam o cukrze. Do ciasta nie dodaje się cukru, jedyna słodycz to posypka z cukru pudru. Jedyny minus: ciastka najlepsze są świeże, niestety dużo tracą na drugi dzień, w przeciwieństwie do pozostałych, które dziś prezentuję. Przepis pochodzi z "Twojego Stylu" został wycięty, więc nie podam roku ani numeru. To jeden z przepisów, które wypróbowałam z czystej ciekawości i już został :-)




Z podanej porcji wychodzi około 30 ciasteczek, jeśli wycinamy koła o średnicy 7 - 8 cm.
  • 250 g mąki pszennej
  • 250 g zmielonego białego sera (ja kupuję kostkę kremowego śmietankowego sera i już go nie mielę)
  • 250 g masła
  • cukier waniliowy
  • 3 - 4 jabłka obrane, bez gniazdek nasiennych pokrojone na "łódeczki"
  • cukier puder do dekoracji
Na stolnicy zagniatam ciasto z mąki, sera i masła. Następnie wkładam do lodówki na minimum godzinę, ale najlepiej kilka. Często zagniatam ciasto wieczorem a piekę ciasteczka na drugi dzień. Następnie wałkuję ciasto na około 1/2 cm i wycinam szklanką koła o średnicy 7 - 8 cm. Na każdym układam kawalek jabłka , składam na pół i sklejam jedynie w rogach. Układam na blaszce i piekę 25 - 30 minut w temperaturze 180 ℃. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem.

Pierniczone przypomnienie ;-)

Dzisiejszym wpisem PRZYPOMINAM tym, co pieką, że już pora na PIERNICZKI! O pierniczkach tegorocznych z pewnością będzie. Tymczasem podaję sprawdzony przepis i zdjęcia z ubiegłego roku. To były moje pierwsze pierniczki, pierwszy raz je lukrowałam, bawiłam się świetnie, smakowały wybornie. Polecam, zawsze wydawały mi się takie nieosiągalne - a tu - no cóż "papierowy tygrys" ;-) Wypróbowałam kilka przepisów. W tym roku piekę tylko te. Uznałam, że są najlepsze. Pierniczki mają to do siebie, że dobrze im robi leżakowanie. Podobnie jak rok temu pierniczki zaczynam piec 6 grudnia. Te dwa tygodnie to wystarczający czas, żeby nabrały pełnego smaku. Bardzo lubię ten przepis, bo pierniczki nie są twarde jak kamień i można je zajadać już po wystudzeniu. Przy czym zdecydowanie najlepsze są po pewnym czasie. W tym roku porwałam się także na Piernik Staropolski. Zdam relację po Świętach. Zagniotłam ciasto w połowie listopada i leży w lodówce, podobno ma dojrzeć. Upiekę go kilka dni przed Świętami. Jestem bardzo ciekawa. A teraz do rzeczy.


edytowano 05.01.2017
W 2016 roku przygotowałam cały wpis dotyczący pierników z doświadczeniem zdobytym przez te lata. Proponuję przenieść się właśnie tam za pomocą TEJ LINKI(klik).




Pierniczki Sąsiadki Kasi :-) 

Z podanej porcji wychodzi około 120 pierniczków. 
  • 1 kg mąki pszennej
  • 1 szklanka (220 g) cukru
  • 1 szklanka (400 g) miodu
  • 250 g masła
  • 3 - 4 łyżki Domowej Przyprawy Piernikowej (lub  2 opakowania kupnej)
  • 2 łyżki kakao (nie dodaję, lubię zabarwienie od miodu i przypraw)
  • 2 jajka
  • 3 żółtka
  • 1/2 szklanki kwaśnej śmietany
  • 2 łyżeczki sody
Miód i cukier gotuję, dodaję masło, aby się rozpuściło oraz przyprawy i ewentualnie kakao. Sodę rozcieram ze śmietaną. Gdy masa przestygnie dodaję śmietanę z roztartą sodą i miksuję. Podczas miksowania stopniowo dodaję pozostałe składniki. Przekładam ciasto na stolnicę i wyrabiam, w razie potrzeby dodaję mąki. Ciasto jest dość luźne. Wkładam je do lodówki, dzięki czemu zastygnie i dobrze będzie się wałkowało. Ciasto pozostawiamy w lodówce co najmniej godzinę. Ja zostawiam je na noc, a nawet dłużej. Następny etap to wałkowanie ciasta na około 1/2 cm i wycinanie pierniczków. Piekę około 10 - 15 minut w temperaturze 170 ℃. Po wystygnięciu pierniczki przechowuję w metalowych puszkach.

Przyprawa piernikowa.

Podobnie jak cukru waniliowego nie kupuję już przyprawy piernikowej. Dziś kupiłam, ale tylko po to, żeby pokazać wizualną różnicę. Niestety tej zasadniczej, zapachowej i smakowej pokazać nie mogę. To jest odpowiedź na pytanie: Po co, skoro ta ze sklepu to zaledwie 2 zł? Argument ekonomiczny już dawno odpada przy produkcji domowej. Przy masowej produkcji dzisiejszego świata i wytanieniu wszystkiego, domowe jedzenie i rzeczy to już towar z wyższej półki :-) Zakup tych wszystkich przypraw jest wydatkiem, który szczerze polecam. Te przyprawy, które się uda zakupuję w postaci niezmielonej. Całość mielę i przygotowuję w zwykłym blenderze w/g przepisu z TEJ strony. 


Po prawej stronie Domowa Przyprawa Piernikowa. Po lewej ta ze sklepu.
Co robi mąka! w przyprawie piernikowej?
Za Panią Dorotą podaję więc przepis:
  • 50 g kory cynamonu
  • 20 g suszonego imbiru
  • 15 g całych goździków
  • 15 g wyłuskanych ziaren kardamonu
  • 10 g gałki muszkatałowej
  • 10 g ziela angielskiego
  • 3 g czarnego pieprzu (w orginalnym przepisie jest 10 g, dla mnie za ostro)
  • 5 g ziaren anyżu (ja nie dodaję, anyż jest piękny, ale ja nie lubię...)
Wszystkie składniki zmielić w młynku do kawy lub utłuc w moździeżu. Ja mielę w zwykłym blenderze. Przyprawa jest bardzo aromatyczna. Na 1 kg mąki daję 3 - 4 łyżki przyprawy.

Ze swojej strony podpowiem jeszcze jak doprowadzam moje urządzenie do porządku. Po zmiksowaniu tak aromatycznych przypraw długo nie można pozbyć się zapachów. Po umyciu naczynia w detergencie i osuszeniu go mielę w nim ryż i zostawiam nawet na kilka dni. Ryż dobrze chłonie zapachy i wilgoć. Zawsze wsypuję ryż do nieużywanych aktualnie termosów i bidonów. Dzięki temu nie mają przykrych zapachów.

Gałka muszkatałowa, ach...

Do tego roku nie wiedziałam, jak piękna jest gałka muszkatałowa. Zazwyczaj nie udawało mi się zakupić gałki w nasionach. Zapach bez porównania do tej zmielonej.



Lukier królewski

Lukrowanie to przecież bardzo ważna sprawa podczas pierniczenia ;-) Pierniczki lukruję dopiero kilka dni przed Świętami. Ten lukier jest bardzo biały, trwały i nie kruszy się w porównaniu do tradycyjnego lukru z cukru i wody. Podobnie jak przyprawę przygotowałam go z przepisu ze strony Moje Wypieki. Można tam też podpatrzeć inspiracje do ozdabiania pierników, ja tak zrobiłam, ale jak sami widzicie po kilku godzinach lukrowania zaczyna człowieka ponosić ;-)



  • 1 białko
  • 1 szklanka cukru pudru
Białko utrzeć z cukrem pudrem np. łyżką drewnianą. Ilość cukru pudru zależy od wielkości białka. Cukier dodaję stopniowo, sprawdzam w trakcie gęstość lukru. Wystarczy kapnąć na czysty talerzyk i zobaczyć jak lukier się zachowuje, nie powinien się rozpływać. 
Lukier można zabarwić naturalnie: sokiem z buraków, marchwi, malin, jagód. Wtedy prawdopodobnie będzie potrzeba zwiększenia ilości cukru pudru. Można też wykorzystać barwniki spożywcze.
Czym robić wzorek na pierniczkach? Można użyć rękawa cukierniczego lub strzykawki. Ja, podobnie jak autorka przepisu, używam rożków, które skręcam sobie z papieru do pieczenia i odcinam końcowkę. Po wyciśnięciu porcji lukru biorę nowy rożek.
Taki lukier można przechowywać w lodówce zamknięty szczelnie w woreczku. Jeśli lukier zgęstnieje za bardzo wystarczy zanurzyć go z woreczkiem w ciepłej wodzie.

Na granicy piękna i kiczu ;-)

Teraz jeszcze dwa słowa o talerzyku z ptaszkami. Kupiłam go zupełnie przypadkowo, w osiedlowym sklepiku, co to jest w nim wszystko: od skarpet, przez płyny, proszki i gazety po talerze i półmiski ;-) To talerzyk przede wszystkim na ciasteczka i za każdym razem gdy stoi na stole zastanawiam się: Czy on jeszcze jest w kategorii ładne czy już kiczowate? :-) Z pewnością gdzieś na granicy i ja go uwielbiam! Nie jestem pewna, czy to dobrze ;-)

Po całym dniu stukania w klawiaturę w tzw. międzyczasie udało się ukończyć mikołajkowy wpis. Jak zwykle przydługo... No tak mam ;-) Pozdrawiam :-)

4 komentarze:

  1. Niezła skarbnica przepisów tutaj powstaje! :-) Konotuję sobie do wykorzystania, a na skosztowanie piernika staropolskiego już się koniecznie zapisuję :-) Trzeba uprzedzać o takich postach, abym czytając miała coś smacznego przed sobą ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielę się moimi No 1 :-) Tylko sprawdzone i tylko takie, które robię już niemal na pamięć. Mam nadzieję, że ten piernik wyjdzie smaczny... ten jeszcze nie sprawdzony, ale jakoś wymarzony ;-) Tak czy siak poddam się konstruktywnej krytyce :-) I następnym razem przed wpisem kulinarnym pójdzie ostrzeżenie na maila :-) Pozdrawiam i idę naleśniki smażyć :-))

      Usuń
  2. Karo! Ach, Karo, cierpliwość moja została nagrodzona ujawnieniem sekretu "naszej" szarloty! Z niezmierną wdzięcznością i, tym razem nie pozostanę cierpliwa, zatem - z niecierpliwością czekam soboty, w który to dzień tygodnia przepoczwarzam się w piekareczkę:-) Ciekawe, czy zgadniesz kto jest autorem tego komentarza:-) Pozdrawiam Cię gorąco!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TEN styl, TEN szyk... To możesz być TYLKO TY Droga Ann :-))) Jak miło :-) Pozdrawiam i jestem z Tobą duchem w sobotę :-)

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).