A) Zakupy z tzw. drugiej ręki (ang. second hand ;-) to prawdziwe polowanie. Czasem wraca się z niczym, a czasem z takimi fantastycznymi materiałami. Wyglądało to tak, jakby ktoś zlikwidował pracownię krawiecką. Nie wiedziałam co brać. Nowiutkie kupony uroczych tkanin. Niektóre z fabrycznymi metkami.
B) Raz po raz na blogach pojawiają się takie wpisy i ja je bardzo lubię.
C) Ostatnio zapodaję moje prace z przed jakiegoś czasu i miałam ochotę na coś zupełnie nowego. Wkrótce ukończę kolejne rzeczy w wakacyjnej pracowni i będą nowinki. Nie pokazuję ich jeszcze, bo większość tworzy serie i zaprezentuję je razem.
D) Są co najmniej dwie osoby, które raz po raz podglądają moje działania i do nich i tak wysłałabym maila z tymi zdjęciami ;-) Zamysł bloga był też taki, żeby zainteresowani mogli zajrzeć kiedy chcą, a nie zasypywać ich skrzynek moimi przydasiami.
Jak widać zdobycze poukładałam kolorystycznie. Niebieski stosik. Pierwsza tkanina biała w niebieskie kwiatki, nie wiem co to jest. Spód w dotyku jak flanela, wierzch atłas?? Może jakiś sztuczny dodatek. W każdym razie mam zwyczaj prania takich zakupów w 60ºC i ani drgły więc jest szansa, że naturalny. Staram się szyć tylko z takich tkanin. Jedyny poliester jaki lubię!! to ten, z którego szyje się ubrania sportowe ;-) Trzeci materiał od góry: miętowy, w różowe kwiatki i ptaszki to typowa Tilda! Materiały Tilda są dość drogie i sprzedawane w małych kawałkach. Ten to zaledwie 50 × 50 cm. Jest śliczny i z pewnością pokażę go w pełnej odsłonie. W komplecie jest też delikatny, błękitny sztruks i świetny, cienki, przewiewny materiał 100% bawełna i nie jest dżinsem (ostatnia pozycja).
O różowym słów kilka. Ta cudna gwiazda i paski to poszewka na poduszkę. Jeszcze nie wiem, czy nadal będzie poduszką, czy zostanie przemianowana... Z jednym różykiem mam podobny problem jak opisałam. Nie jestem pewna czy to 100 % naturalna tkanina. Posiadam też uroczy, chyba paseczek... Jak już będę perfekcyjną panią domu to sobie zawiążę z niego opaskę z kokardą na włosach, póki co jest córek ;-)
Kolory jesienne troszkę. Będzie historyjka ;-) Pierwsza rzecz została zakupiona z myślą o materiale. Długi, marszczony fartuszek, zdaje się, że część jakiegoś stroju ludowego. Moja córka jak go zobaczyła to wpadła w zachwyt. Zwraca się do mnie tymi słowy: "Mamo, mamo! Może być mój? Przyda mi się do zabawy w Supermenkę!" Jako, że często używam fartucha pomyślałam: "Jak cudownie, moje dziecko uważa kobietę w faruchu za Supermenkę :-)" Po radosnej aprobacie córka ma zawiązała sobie ów cudo na szyi i niczym Supermenka poszybowała ratować biedronki...
A to cudo ktoś upolował dla mnie! Dzięki Ci Dobra Kobieto! Pasuje idealnie do mojego naszyjnika, który jest dziełem Llooki i pisałam o nim już TU.
Nowe materiały są mi ratunkiem. Nadal przebywam na wakacjach, poza domem, z dala od szuflad i półek z moimi tkaninami. Przydają mi się do tzw. aranżacji. Póki, co z mojej strony to zdecydowanie na wyrost powiedziane, ale fajnie ustawia się różne rzeczy i spogląda w obiektyw jak wygląda. Raz lepiej, raz gorzej wygląda, wiadomo ;-)
P.S. Nauczyłam się! % ✄ №→ Ale fajnie jupi!!!
A to się trafiło! Same skarby :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, aż zdecydowałam się o tym napisać ;-) Przyjemności :-)
Usuń