Patchwork- trochę mi żal, ale trzeba przyznać, że trudno o odpowiednią polską nazwę- robótka ze skrawków?... Wybieram jednak patchwork. Bardzo lubię zszywać te kołderki z kawałków materiałów, niekóre mają swoją historię. Podoba mi się historia patchworku, a szczególnie ta część, w której dziewczynie wychodzącej za mąż szyto taki patchwork z kawałków jej dziecięcych sukienek i kocyków. W tym właśnie celu zbierano je przez czas jej dorastania. Dziś moja pierwsza kołderka, która w niewielkim stopniu dotyka tej staro amerykańskiej tradycji:) Patchwork powstał z kawałków prześcieradła mojej dziecięcej pościeli. Prześcieradło było mało używane i zachowało się w najlepszym stanie. To te skrawki w kolorowe domki i piłeczki. Pamiętam, że uwielbiałam tę pościel. W moim dzieciństwie, w "tamtych", czasach wszystko było takie szare i szablonowe, ta pościel to było coś pięknego i nadal uważam, że jest urocza. Bardzo się cieszę, że przedłużyłam jej "życie". Na poszewce poduszki widać ząb czasu;) Kołderkę uszyłam wiosną 2011 roku. Rok później, czyli dziś :), uwieczniłam ją na poniższych zdjęciach. Kołderka doczekała się nawet przyzwoitej sesji. Przyzwoitej bo w plenerze ale i tak telefonem... Już komuś opisałam aspekt fotograficzny mojego bloga: profesjonalizm 0, zapał 10 ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).