wtorek, 24 kwietnia 2012

Torba trochę Marine.

 Powstała bardzo niedawno. Tym razem z mojej własnej potrzeby i wizji, autorski pomysł KarolinyPe ;) Torba na wakacyjne wyjazdy co to zmieści perfumy, pieluchy i wodę;) Uszyta jest z lnu, nad którym popadłam w zachwyt... Len jest bardzo naturalny: sztywny, zakłócony splot i widać w nim jego przeszłość, jako rośliny... kawałki łodyg. Dla mnie jest piękny. Przypomniał mi ulubiony odcinek Krecika: "Jak Krecik dostał spodenki". Historia rzeczonych spodenek począwszy od zielonego lnu na łące, poprzez moczenie go w stawie, tkanie przez pająki i farbowanie (tak, tak, krecik nie zadowolił się od takim szarym lnem;) krojenie przez raka i skończywszy na szyciu przez ptaka. Polecam. Fantastyczna lekcja poglądowa:) I czas na moje foto. Torba w plenerze, w pierwszych promieniach tegorocznego wiosennego słońca. Czytelników o dużej wrażliwości zapraszam do ostatnich pozycji. Wiem, że krzaki mogą przerazić;) Na obronę takiego a nie innego pleneru mam to, że ten cudowny len był już kiedyś zielony, a drzewa dopiero będą, tak mi jakoś zgrało się naturalnie....


 

To, co beztrosko sobie dynda u torby to szekla żeglarska. Pamiątka z młodości i żeglowania;) Takie "przydasie" na łódce, którym jak przypuszczam, wyścielone są dna mazurskich jezior ja osobiście dołożyłam kilka... ku niezadowoleniu kapitana;)



 

 Kieszonki wewnętrzne: dwie wsuwki i jedna zapinana na zamek.

 

Regulowany pasek, na kółkach. Jestem z niego bardzo zadowolona, z pewnością wykorzystam jeszcze ten sposób regulacji w innych torbach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).