niedziela, 3 stycznia 2016

Jaki Nowy Rok, taki cały rok? Niech tak będzie!

Wyjątkowo spokojnie u nas. Spokojnie i świątecznie.  Zastanawiam się, czy rzeczywiście jest spokojnie, czy coś się zmieniło. Właściwie codziennie od pierwszego dnia Świąt są u nas goście, albo my kolędujemy u kogoś. Dzieci w domu więc ciągły harmider, "coś chcenie" na wciąż. A jednak... Jakoś niespiesznie. Z jednej strony mała śnieżna radocha, z drugiej 38,5 na jednym z czterech małych czół. Chciałam napisać dekoracji niewiele, ale widzę, że jednak trochę, może niezbyt czerwono i błyszcząco.



Na początek duży pokój i półeczka nad TV. Zawieszki z masy podobnej do solnej, ale bardziej białej i jednolitej. To moje absolutne odkrycie. Myślę, że zrobię o niej oddzielny wpis. W tegoroczne święta (tak, to już w tym roku) prawdopodobnie zaszaleję i powstanie więcej zawieszek i ozdób z tej masy. 





Jest i choinka. Jest miłosne wyznanie (na drzewie, jakże by inaczej) i ozdoby ręcznie przerobione (bombka owinięta sznurkiem). Podgryzane pierniki (nawet te ubiegłoroczne, choć w słoju z tegorocznymi dna nie widać ;-). I ozdoby z pierwszej wspólnej (małżeńskiej) choinki.





W przedpokoju. Drewniane zawieszki mojej produkcji, ubiegłoroczna gwiazda z patyczków laryngologicznych i niezwyczajne wydanie stajenki.





Miałam w planie większą ilość wianuszków, ale skończyło się na jednym. Resztę gałązek eukaliptusa cieszyło delikatnym zapachem podczas pakowania prezentów oraz w słojach i słoiczkach.



Pierniczki. Cała masa pierniczków. W tym sezonie upiekłam około... 500 sztuk. Ze 100 zjedliśmy zanim zostały wylukrowane. Na choinki w przedszkolu i szkole. Na wigilie klasowe. Na prezenty dla rodziny i przyjaciół. Dla nas :-). Jeszcze trochę mamy, ale niewiele... Moje dzieci wyjątkowo entuzjastycznie zabrały się do dzieła. Dziewczyny zapraszały na lukrowanie pierniczków swoje koleżanki. Na zdjęciach można zobaczyć stanowisko do pracy z piękną girlandą (to prezent :-). Lukier domowy z wykorzystaniem barwników spożywczych oraz posypki wszelkiej maści sprawiły, że nasze pierniczki powodowały oczopląs... Dla mnie, miłośniczki minimalistycznych,koronkowych ozdób lukrowych, to niemal szok ;-)




Dzieło mojej Marysi i Jej koleżanek z klasy.
Zabrały swoje pierniczki do domów, oczywiście.

W tym roku zaopatrzyłam się w celofanowe woreczki do pakowania. 
Do podpisania wykorzystałam wspomniane zawieszki.

Kilka wylukrowałam "po swojemu", ale kolor i posypki
dominowały :-).

Gwiazdka w wydaniu dziewczyńskim ;-).

Naszą stajenkę już widzieliście, ale niech będzie i w tym wpisie:

Pozdrawiam Was serdecznie w Nowym Roku Drodzy Czytelnicy. Dziękuję, że do mnie zaglądacie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).