niedziela, 12 maja 2013

Sukienka trochę retro :-)


 Czerwona sukienka w białe groszki marzyła mi się od zawsze. Właściwie to nie wiem dlaczego do tej pory jej nie miałam. No ale już mam :-) Wykrój pochodzi z Burdy. Zmodyfikowałam nieco model (czyt.: znacznie ułatwiłam sobie szycie) i jest. A teraz będę się tłumaczyć. Modelką nie jestem, nie czuję się dobrze w tej roli, zwłaszcza jeśli wiem, że robię zdjęcia na potrzeby bloga... Moje córki nie po mnie odziedziczyły swobodę przed obiektywem ;-) Ta sukienka zdecydowanie potrzebuje zdjęć na człowieku, bo na wieszaku wygląda dość bezkształtnie. No to znów jestem... Sukienka wygląda całkiem fajnie z granatowymi legginsami. Na figurze układa się ładnie, podkeśla talię, a jednocześnie daje dużą swobodę. Polubiłam taki fason, dobrze się w nim czuję. Nie praktykuję też "bucików pod kolor", ale w przypadku tej sukienki wydają się w retro porządku :-)



Za kulisam, czyli co? jak? i za ile? ;-) 

Sukienka to model 122 z Burdy 2/2013. Zmieniłam wykończenie. Zrobiłam odszycie dekoltu, na podstawie wykroju. Rękawy skróciłam i wykończyłam białą lamówką. Przyznaję, że to już druga sukienka z tego wykroju. Pierwszą także pokażę w najbliższym czasie, jak tylko ochłonę z mojej kolejnej ekspozycji ;-) W każdym razie miałam kiepskie doświadczenie z wykończeniem jaki proponuje gazeta... ale o tym innym razem ;-)

Zaryzykowałam z tkaniną. Spotkałam zadawalający mnie deseń bawełniany, ale tkanina była dość sztywna i nie miałam pewności czy zmięknie po wypraniu. Bardzo rzadko zdarza mi się iść do sklepu z zamiarem zakupu konkretnej tkaniny. Unikam w ten sposób irytacji. Zazwyczaj szyję z tego co mam. Tym razem było inaczej. Zakupiłam polyester i nie jestem z tego dumna. Nawet nie chodzi o to, że będzie niekomfortowy podczas upałów (ale zgrabne określenie ;-). Mam doświadczenie z polyestrami w odzieży sprtowej - są niezastąpione. To nowoczesne tkaniny, bardzo praktyczne i miłe w zastosowaniu. Nie obawiam się więc, że majowy deszcz spłynie po mnie jak po kaczce ;-) Chodzi mi o to, że tkanina nie jest poprostu naturalna...  Zobaczymy jak się sprawdzi. Ten model potrzebuje "lejących się" materiałów stąd mój wybór. Trzeba przyznać, że materiał jest bardzo miły, delikatny w dotyku i szyło się go całkiem dobrze. Reasumując: materiał zakupiony w Bławatku, 19 zł za metr (na sukienkę potrzebowałam 2m). 


Dobrego tygodnia



8 komentarzy:

  1. Fajnie wyszła właśnie ostatnio zaczynają mi sie podobać sukienki w luźnym stylu coś w stylu lat 90 tych. Czuję, że się też kiedyś na taką skuszę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to lata '90. Zupełnie nie wiedziałam czy się sprawdzi. Teraz planuję podobną, ale z krótkim rękawkiem, ciętym w całości z sukienką. To ładny kobiecy krój i do tego wygodny :-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wykrój taki z rękawem w całości ciętym. Czekam z tym wykrojem bo chcę użyć odpowiedniego materiału. Może jakiś elastan? - coś rozciągliwego.

      Usuń
    2. Powiem Ci, że też tak się zastanawiam, miałam ochotę na len ze wstawkami kolorowymi, ale nie wiem czy się sprawdzi przy takim kroju, czy to nadal będzie wygodna sukienka. Myślę, że najlepiej coś elastycznego. Dzianina też byłaby fajna. Ja mam wykrój z Burdy z 1980 roku i taka dumna jestem :-)

      Usuń
  3. Jak ja uwielbiam grochy!!! Nie ważne w jakim kolorze i jakiej wielkości - wszystkie kocham! Sukienka śliczna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Grochy są cudowne, jakoś się ich bałam, chyba dlatego do tej pory nic takiego nie miałam. Bardzo twarzowe i kobiece :-)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Przyznam, że bujałam się tydzień z publikacją tego wpisu :-) Cieszę się, że nie tylko mi się podoba.

      Usuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).