piątek, 14 grudnia 2012

Kot, gitara i pianino czyli nowy patchwork.

Dostałam zadanie :-) w formie patchworka i haseł z tytułu wpisu. I oto co wymyśliłam:-)



Kołderkę wspominałam już kilka razy. Wbrew pozorom była pracochłonna. Coś mi nie szła, prułam kilka razy. Jednak, jak nigdy, byłam przekonana, że fajnie wyjdzie. Cały czas realizowałam plan i zrealizowałam. Lubię szycie, razem z pruciem. Bardzo lubię :-) Na to jak wygląda dziesiejszy patchwork duży wpływ miało imię dziewczynki, dla której szyłam. Białe imię. Cieszę się, że wiem dla kogo szyję, znam imię. Gdy je usłyszałam to już wiedziałam, że będzie biała z kolorowymi akcentami. Wygrzebałam wszystkie moje białe tkaniny z różnymi kolorami. W rezultacie zdecydowałam się na jeden dodatkowy kolor. Zielony kot? Oczywiście, że zielony. Kołderka ma pomagać śnić dobre sny. A kto słyszał śnić o szaro - burym kocie? Kot musi we śnie śpiewać, palić fajkę, nosić buty albo chociaż być zielony :-) Jak można się domyślić hasło gitara i pianino ubrałam w nuty :-)




Historia zielonej kokardki. 
Tak się zdarzyło, że w trakcie prac nad tym patchworkiem wpadła do mnie osoba, dla której go szyłam. Nie trzeba mnie było namawiać, żebym pokazała co mam ;-) Ciekawa byłam reakcji, bo patchworki spod mojej igły wyglądały zazwyczaj inaczej. Reakcja była pozytywna, co mnie uspokoiło i rozbujało, bo Osoba zasugerowała, że na poszewce na poduszkę przydałby się zielony akcent. Ja na to hmm... nie bardzo mam jak, ale hasło padło i nie moglam odpuścić...  Zielonego miałam już śladowe ilości, nie miałam też źródła zaopatrzenia (zniknął zielony z IKEA!). Okazało się jednak, że po naszyciu zielonych ramek zostały mi kawałki. Na ramkę wokół nutek nie było szans, ale na kokardkę owszem. I tadam. Poszeweczka standardowo łóżeczkowa 40cm 60cm.




Za tę chwilę spokoju z kołderką i aparatem przyszło mi zapłacić. Cała moja gromada była w domu (sobotnie przedpołudnie). I obiecała nie przeszkadzać jeśli zrobię im później zdjęcia na tej stercie materaców... Zgodziłam się i za 10 min. spokoju miałam pół godziny szaleństwa :-) Moje córki to zwierza fotograficze, no uwielbiają. Janka chciałam przekonać to włożenia czegoś miękkiego, na kształt piżamki, ale nie było szans (na pierwszym zdjęciu poniżej widać co o tym myśli...) Jedynie hasła: zdjąć skarpetki nie muszę dwa razy powtarzać ;-)





Zaczęło się spokojnie....








...ale chłopak z natury sieje zamęt ;-)






Zdjęcie zrobione na stanowczą! sugestię syna, hmmm...


Bezpośrednie przygotowania świąteczne czas zacząć! Jest zezwolenie na czerwień ;-) Może już przy kolejnym spotkaniu u mnie :-)

2 komentarze:

  1. Nutki i kropeczki najbardziej mi się podobają :-) A tej krótkiej fryzurki jeszcze nie widziałam, a to wielka zmiana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Helenka ma krótką fryzurkę :-) Bardzo chciała, a ja znam ciężar dłuuugich włosów i bez żalu ciachałam. Długie włosy są piękne, ale później ciężko mi je obciąć i przestaje lubić... A ja chciałabym, żeby Helenka kiedyś znów miała dłuuuugie włosy i je lubiła :-) A z kołderki jestem całkiem zadowolona :-)

    OdpowiedzUsuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).