Wspomniałam kiedyś na blogu, że gdy mam dużo pracy zaczynam robić coś zupełnie bez sensu... Tak było i teraz. Domki zaczęłam robić kilka tygodni temu i sobie robiłam i robiłam. Przyjemność to była duża, więc tym bardziej nie spieszyło mi się. To był impuls. Szłam do kosza z kartonikiem, w którym miałam resztki ze skrzynek balkonowych, które zbijałam. Przez mój mózg przebiegły obrazki z Pinterest, a w szczególności te Kokki. Posklejałam, pozbijałam, pomalowałam i mam. Mój ulubiony to ten w rozłamie. Pod numer 8 mieszkają dziwni ludzie, przyjmują lokatorów robiąc specjalny kasting. Kiedyś zabiorę tam swoje dzieci i na pewno nas przyjmą. Będzie fajnie.
Trochę potrwało zanim je zabrałam na spacer, na moją ulubioną łąkę, z uroczą asystentką :-).
Na zakończenie: Po co? Odpowiedź zabrzmi nieco niegrzecznie, ale zgodnie z prawdą: Po nic.... Tak, to klasyka gatunku "durnostójka" :-). Czysta przyjemność. Problem tylko, żeby nie wkopać się w poczucie winy z powodu robienia czegoś tak niepotrzebnego... Ej, tam.....
P.S. Specjalne podziękowania dla balonów: zielonego, czerwonego i białego. To dzięki Wam powstał ten wpis. Gdyby nie wasza dmuchowatość i cierpliwość, oraz straty jakie ponieśliście nie mogłabym zasiąść przed komputerem. Dziękuję, że z takim poświęceniem zajęliście się moim synem. Jesteście wielkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).