niedziela, 10 listopada 2013

O tym, że zostałam królową śniegu ;-)

Czyli remontu kuchni część 2. To właściwie bardziej mała metamorfoza niż remont, malowanie mebli po prostu. Postanowiłam zrobić ten wpis jak najszybciej, bo już łapię się na tym, że jeszcze zrobię to czy tamto i dopiero pokażę. Myślałam też: poczekam za światłem, w sensie słońcem.Gdy zakładałam bloga nie chodziło mi o profesjonalne zdjęcia profesjonalnego bloga i nic sie nie zmieniło więc w końcu wzięłam za aparat... Widać istotę przemian kuchni, czyli jak biel wpłynęła na najciemniejsze pomieszczenie w naszym mieszkaniu. Zdjęcia zostały zrobione dziś: w pochmurne, listopadowe przedpołudnie. Pewne rzeczy jeszcze do zrobienia, wybory do dokonania ;-) Zauważyłam, że dzięki temu, że z niektórymi wymyślonymi przeze mnie elementami poczekałam powstały inne, lepsze, praktyczniejsze. Teraz staram się trochę obyć z tematem, popatrzeć i dopiero decydować. Pewnie nie raz pokażę nowinki z królestwa garów ;-).  Mam już nowy stół do kuchni, ale zanim zabrałam się za jego obróbkę musiał kilka dni odstać. Dostaliśmy go prosto od stolarza, w formie surowej, z drewna świerkowego, zdaje się i miałam kilka pomysłów. O tym będzie już w kolejnym odcinku ;-) A dlaczego królowa śniegu? Kuchnia biała, a jakże ;-) Zapraszam na zdjęcia:


Patrząc w kierunku korytarza:


Naprawdę nie upierałam się na białą kuchnię. Owszem, zawsze podobały mi się takie, ale  jeśli moja rodzina wyraziłaby sprzeciw nie szła bym w tzw. "zaparte". Meble zostały nam po poprzednich właścicielach. Wiadome było, że trzeba je odświeżyć. Planowałam jednak pozostawić kolory jakie są, tylko dodać im wyrazu. Planowałam pomalować na biało boki szafek, które były z płyty imitujące zżółkniętą sosnę... Myślę, że dobrze nam znany widok mebli z poprzedniego ustroju. Natomiast fronty tych szafek szalenie podobały mi się od początku. Rama każdej szafki jest drewniana.
Największy plus bieli jest taki, że ujarzmia zamieszanie. W mojej kuchni dużo się dzieje. Na blatach często stoją przygotowane produkty, miski z wyrastającym ciastem czy chlebem. Zazwyczaj jest oliwa, często mąka i niemal zawsze płatki śniadaniowe, dzbanek na herbatę, jak to w kuchni. Nie bałagan, po prostu kuchnia w użytku. Dzięki bieli wszystko jest jakby wyciszone. A kuchnia, nie sprawia wrażenia chłodnej i sterylnej dzięki tym wszystkim rzeczom. Przyznaję: do dzisiejszych zdjęć trochę tych rzeczy upakowałam w szafkach :-) A niebieski garnek żeliwny wcale nie pozuje ;-) On nie ma miejsca w szafce, on zawsze jest w użytku. Mój ulubiony kuchenny gar. Usłyszałam ostatnio, że mam za dużo garów :-) Prawda jest taka, że potrzebuję jeszcze kilku :-))) Ale prawdą jest też, że gdybym miała zostawić tylko jeden, to byłby ten właśnie. W nowej kuchni znalazło się odpowiednie miejsce na pamiątki z podróży od naszych bliskich :-)





Jeszcze kilka zdań zanim dojdziemy do podsumowania :-) Nad stołem będzie jeszcze półka / półki. Miejsce za zasłonką w granatowe pasy zajmie zmywarka. I wtedy także zmienimy naszą "przemysłową" wielką suszarkę na zgrabną dizajnerską suszareczkę ;-) Takie plany na najbliższy czas. No i żyrandol :-) Zastanawiam się czym zastąpić naszą industrialną żarówę ;-) Mam też nadzieję, że szybko uruchomimy stół kuchenny i stanie na tle boazerii.

Na podsumowanie Przed i Po :-)





I tradycyjnie: za kulisami.

O farbie użytej do malowania mebli pisałam już kilka razy. W skrócie: Leroy Merlin, farba biała, akryowa, ok. 70zł za 2,5l. Myślę, że taką właśnie puszkę zużyłam na całość.
Do wszelkich ubytków, także oderwanej "taśmy-okleiny" na brzegach półek użyłam wspominanej także szpachlówki samochodowej. Jak już kiedyś pisałam, z pewnością istnieją profesjonalne gładzie do odnawiania mebli, ale ta sprawdza się bardzo dobrze, więc nie zgłębiałam tematu ;-)
Napiszę jeszcze o niespodziance (tzw. zonku) jaka ukazała się mym oczom podczas malowania. Otóż gdy padło hasło malujemy na biało to miałam dużą ochotę na meble pobielone. Chciałam, żeby przebijało to drewno pomalowane bejcą. Nie było tu żadnego ryzyka, bo zawsze można zapodać kolejną warstwę farby jeśli uznalibyśmy, że to jednak nie to. I okazało się, że bejca przebija, owszem, ale na różowo / łososiowo! To zdecydowanie nie było to... Dlatego meble są zupełnie białe.


Ciąg dalszy losów królestwa i królowej przez małe ka nastąpi :-)

P.S. 
Jeśli kogoś interesują szczegóły malowania boazerii i płytek ceramicznych zapraszam TUTAJ
Natomiast w kolejnej części TUTAJ można zobaczyć stół właściwy stół kuchenny. 

Edytowane 27 lipca 2014.
W komentarzach zostałam poproszona o zdjęcie pomalowanej szafki z bliska. Trudno zrobić odpowiednie zdjęcie, ale na tym chyba trochę widać strukturę jaką uzyskałam malując szafkę wałkiem.To nie jest powierzchnia idealnie gaładka, jak w przypadku mebli fabrycznych.Taka "gęsia skórka".



16 komentarzy:

  1. Przepiękna kuchnia!Bardzo podobaja mi się białe meble:)
    Naprawdę wspaniała metamorfoza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Dobrze się w niej czuję :-) Prawie jak królowa ;-)

      Usuń
  2. Białe szafki wszystko zmieniają! Super jest :-) Gdzies czytałam ostatnio wyliczenie ile garnków potrzebujemy, oparte też na liczbach używanych przez profesjonalnych kucharzy, to było chyba pięć czy sześć. Ja chyba się mieszczę, nie licząc patelni, naczyń żaroodpornych, blach itd. ;-) Zmywarka wogóle mnie nie kusi, ale za to pralko-suszarka mocno, w mieście, bo wiadomo, że pranie suszone na wsi pachnie inaczej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tak, białe szafki wiele zmieniają. To prawda z garnkami. Mam taki na zupę dla 20 osób ;-), którego używałam zaledwie kilka razy, ale uważam, że jest niezbędny w każdej kuchni ;-) I przyzwyczajenia typu: w tym gotuję ziemniaki, a później jestem szaleńczo zdziwiona jak widzę, ze mąż ugotował w innym i Mu wyszły :-) Z pewnością nie mieszczę się w 5-6... Marzę jeszcze o porządnej patelni grilowej. A zmywarka to mi się śni po nocach ;-) Nie przepadam za zmywaniem, a dużo tego u nas. W mieszkaniu wentylacja jest rewelacyjna. Pranie wysycha w kilka godzin. Oczywiście zapach prania wysmaganego wiatrem, bezcenny... Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Super przemiana! :)
    Też kiedyś malowałam jakiś stary mebel na biało - i wszędzie na krawędziach przebijał różowy! Dramat :D W końcu udało mi się w miarę to zamalować, ale było ciężko... ;)

    Piękny krzyż nad stołem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Miło Cię gościć :-) To widać nie tylko moje meble zaskoczyły mnie różem, czyli jakaś czarodziejska farba z TAMTYCH czasów ;-) Nadal widzę tu i tam lekką przebitkę, ale tylko ja widzę. Ten cały remont trochę nas przesmagał i nie mam serca do poprawek, ale myślę, że z wiosną znów odpalę :-) Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Super! Bardzo bardzo fajnie! Inne wnętrze! Wiem, ile wymagało to wysiłku, ale efekt wszystko wynagradza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za odwiedziny :-) To prawda, pracy było sporo... Po czasie i reakcji różnych osób (zaskoczonych efektem na plus) stwierdzam, że trzeba było też mieć odwagę na te zmiany. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Wow super! Bardzo inspirująca przemiana :) Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  6. planuje właśnie remont kuchni i szukając inspiracji w internecie trafiłam na Pani blogu i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że ma Pani praktycznie identyczną kuchnię jak moja - szafki, boazeria, płyki. w związku z tym chciałam dopytać czy biała farba na szafkach całkowicie zakryła ciemny kolor mebli. czy ewentualnie można prosić o jakieś zdjęcie szafki z bliska. Czy przed malowaniem szafek ścierała Pani lakier? i czy ewentualnie podczas malowania szafek pędzlem nie zostawały po nim ślady. będę bardzo wdzięczna za wskazówki i informacje. pozdrawiam - Ewelina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Panią. Nie wiem, czy uda mi się dodać w najbliższym czasie takie zdjęcie, ale postaram się. Farba całkowicie pokryła ciemne meble. Potrzebne były trzy warstwy, gdyż jak wspominałam przebijał jakiś różowy kolor... Farbę na meble nakładalam wałkiem. Daje zdecydowanie lepszy efekt niż pędzel. Ten pozostawia smugi, sprawdzałam. Używałam jedynie malego pędzelka tam, gdzie wałek nie dawał rady. Wałek jest lepszy, bo nakłada cienszą warstwę farby. Lepiej nałożyć kilka cienkich warstw niż jedną grubszą. Wałek pozostawia na szafkach charakterystyczną fakturę, nie jest to jednolity blat jak na meblach fabrycznych. Mnie osobiście tan efekt bardzo się podoba. Meble z łatwością można myć. Mijają kolejne miesiące i efekt jest ciągle bardzo fajny. Planujemy nawet zainwestować w nowy blat, bo meble spodobały nam się na tyle, że nie chcemy ich zmieniać :-) Przed malowaniem przecierałam szafki drobnym papierem ściernym, żeby je zmatowić, ale nie zdzieralam całkowicie lakieru. Poza tym bardzo dokładnie oczyszczałam je z tłuszczu i zabrudzeń benzyną (do kupienia w marketach budowlanych) bo to jednak kuchnia i takich zabrudzeń nie uniknie się. Naprawdę nie żałuję decyzji o malowaniu szafek, płytek ani boazerii. Sprawdzają się rewelacyjnie, łatwo utrzymuje się na nich czystość. To już 10 miesięcy, więc można pewne podsumaowania robić. Dodam, że planuję także przemalować meble w pokoju :-) ale to raczej jesienią. Jednak to meble z mdf i obecnie rozczytuję się o gruntach pod farbę, myślę żeby trwalej przylegała do mebli. Drewno jednak lepiej przyjmuje farbę niż taka płyta, ale na razie zgłębiam temat. Pozdrawiam i powodzenia.

      Usuń
  7. Jest Pani moim guru! :) Kuchnia obłędna! Jesteśmy właśnie w trakcie remontu w naszym nowym, pierwszym m - wszędzie jest boazeria, stare kafelki a nawet lamperia... Boazerię w kuchni zerwałam - i bardzo tego żałuję w tej chwili! :) Jedna ściana w sypialni i przedpokój dzięki Pani poradom na 100% zostaną pomalowane na biało. Zawsze o tym marzyłam, dałam jednak się 'omamić' sugestiom 'dobrych' doradców i zamiast malować - zaczęłam zrywać. Nie popełnię więcej tego grzechu. :] Jeszcze raz dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) Bardzo mi miło. Efekt malowanej boazerii przerósł moje oczekiwania. Początkowo chodziło o to, żeby ładując się w rozbiórkę nie przedłużyć remontu.Teraz ta boazeria bardzo mi się podoba i z pewnością nie będę się jej pozbywać.Okazała się także bardzo praktyczna. Przy stole często jest zabrudzona i z łatwością można ją myć. A drewniana ściana w sypialni... to będzie przytulny klimat na 100% Polecam z czystym sumieniem.Właśnie mija rok od naszej przeprowadzki więc już wiem co mówię ;-)

      Usuń
  8. Szafeczki tez extra wyszły.Chyba będę musiał zabrać sie za moje szafki kuchene ;d.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow! Świetna metamorfoza, taka właśnie mi się marzy :) Ta biel jest może zimna ale piękna, i to bardzo :) A z szafkami - biel wyszła im na dobre. A w połączeniu z płytkami naprawdę super :)

    OdpowiedzUsuń

Na moim kameralnym blogu zaczęło pojawiać się dużo spam'u... Zdarzyło się nawet, że przedostał się przez zabezpieczenia bloggera i został opublikowany jako komentarz. Stąd moja decyzja o moderowaniu komentarzy. Dziękuję za każdy niespamowy komentarz :-).