Witajcie. Nie jestem pewna, czy uda mi się zrobić wszystkie, ale z dużą przyjemnością przeglądam listę i wykreślam kolejne zadania. Skąd ten pomysł? Już Wam wspominałam, że trochę więcej ostatnio fotografuję. Do tej pory robiłam zdjęcia rzeczom, które wychodziły z moich rąk (gotowanie, szycie i inne twory) oraz dzieciom. Od jakiegoś czasu trochę podczytuję i dokształcam się. A pomysł na zdjęcia pochodzi z bloga, z którego dowiedziałam się wielu rzeczy o fotografii i zabrałam się za zadania, czyli jestrudo. Na początku niechętnie, ale nie mając lepszego pomysłu na szkolenie, z czasem zmieniając nastawienie na "ja nie dam rady?", by wreszcie odnaleźć pasję?
To szalenie miłe uczucie gdy czekam na dobry moment żeby chwycić aparat i wymknąć się na chwilkę z domu. Chwilka robi się godziną i gdy zobaczę na monitorze choć jedno zdjęcie, które mi się spodoba jestem szczęśliwa. Nawet jak go nie zobaczę jestem szczęśliwa.
- Wyszło?
- Co?
- No zdjęcie, podoba Ci się? Uśmiechasz się.
Nie wiem, czy to pasja, nie wiem jak długo potrwa, ale wystarczyła, żeby się zamyślić i przypomnieć sobie ludzi z pasją.
Listopad 2015.
Trafiłam w ręce włoskiego stylisty fryzur. Przez 3 godziny siedziałam zasłuchana gdy dawał wskazówki na temat cięcia swoim fryzjerkom. O grzywce, która podąża za łukiem brwiowym i cięciu zgodnym z kształtem czaszki.
Kwiecień 2016.
- Mamo, rok temu to mi się najbardziej podobał ten Pan, no nie pamiętam jak On się nazywał.
- A co robił?
- On robił tak, że kartka nie odpadała od szklanki z wodą nawet jak była odwrócona.
- Iluzjonista?
- Nie mamo. On ściągał obrus ze stołu, a na nim stały szklanki i kwiaty, i nic się nie wywróciło.
- Magik?
- No nie mamo. Nasz dziadek też nim jest.
- Fizyk????
- No tak !
Fizyk - iluzjonista, fryzjer - anatom, ludzie z pasją. Można ich słuchać w nieskończoność.
Posłuchajcie dziś mojej historii, na początek 9 zdjęć.
6. Brodzenie w liściach.
10. Wieczorową porą.
13. W łóżku.
15. Kolory jesieni.
16. Robaczek z bliska.
26. Wieczór filmowy.
27. Spacer.
29. Przy pracy.
Dobrej nocy Drodzy Czytelnicy, mam nadzieję, że nie zamęczyłam...
Aaaa, okruchy w łóżku! Uciekałabym :P Wieczór filmowy wygląda groźnie i przytulnie zarazem. Poszukam wytłaczarki... może zamówię u Mikołaja?:)
OdpowiedzUsuńOkruchy w łóżku.... to cena kilku minut więcej snu. Dziecko dostaje w łapkę kawałek niedzielnego ciasta z jabłkami i cynamonem a my w jeszcze 10 minut, jeszcze 10 minut ;-)
UsuńWieczór filmowy: klimat osiągnięty! W domku miło i przytulnie, a na ekranie Lost, taki serial, trochę mroczny i jego odbicie jest w oknie, nie wiem czy to widać?
Pozdrawiam :-)