piątek, 29 stycznia 2016

To i Tamto. Szare zakupy.

Nie pokazywałam raczej na blogu moich zakupów (z tego co pamiętam zdarzyło się to raz gdy upolowałam piękne tkaniny). Po pierwsze: niewiele takich robię. Po drugie: nie są duże i spektakularne jak na innych pięknych blogach. Ale ;-) dziś pokażę :-). Po pierwsze: bo sprawiły mi dużą radość choć są na wskroś zwyczajne. Po drugie ułożyły się w cykl To i Tamto, którego dawno nie było (bo okazji nie było). Tak więc To i Tamto z nowego kosza na śmieci i czapki, którą wydziergała dla mnie Mama (uwielbiam Mamę i czapkę).








Jak wspomniałam naszym nowym nabytkiem jest kosz na śmieci. W nowym mieszkaniu praktykujemy kosz wolno stojący i bardzo chwalę sobie to rozwiązanie. Poprzednik po 2 latach użytkowania popsuł się bardzo. Mam nadzieję, że ten postoi dłużej bo bardzo go polubiłam. Tak bardzo jak swego czasu Oskara Zrzędę (Ulica Sezamkowa), który zamieszkiwał w podobny :-). Drugim zakupem były wykrojniki do ciastek. Liściowe marzyły mi się od dawna. Te, które kupiłam są malutkie, ale już widzę jak malutkie kruche ciasteczka zdobią sernik :-). Pozostałe zdjęcia pokazują inne cynowe pojemniki z mieszkania. Gdy zobaczyłam kosz na allegro przeszłam się po kuchni i nie tylko, z myślą czy aby ten nowy zakup wpasuje się w mieszkanie. Sama się zdziwiłam jak bardzo. Osłonki na donice i sprzęty typu ekspres do kawy. Poza tym na balkonie w dużym wiaderku stoją jeszcze gałązki choinkowe, które na zimnie bardzo dobrze się trzymają. Choinka już dawno wyrzucona, ale zza okna balkonowego zagląda jeszcze jodełka :-).

Pozdrawiam Was serdecznie. 


P.S. Systematycznie sprzątam na blogu. Powolutku, ale kolejne zakładki pojawiają się pod nagłówkiem. Porządkuję etykiety i kategorie, ale niestety czasem coś namieszam i jakiś stary wpis wskakuje jako nowy... Tak było ostatnio, za co przepraszam. Oby do wiosny!

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Nowa stara kanapa i skrzynia.



Od czasu mojej blogowej działalności siłą rozpędu weszłam w ten cały blogo-świat. Na początku z małą zazdrością oglądałam piękne wnętrza, przekonana, że są zupełnie poza moimi możliwościami. Okazało się jednak, że dziewczyny mnóstwo rzeczy robią same i o tym właśnie piszą. Nabrałam odwagi, chęci i przekonania, że można.



Na początku podobało mi się wszystko. I nawet jeśli chciałabym zacząć zmieniać coś, to nie wiedziałabym co... Ogladałam dalej. Powoli zaczynało mi się wszystko układać. Widziałam co mi się podoba, a co nie. Albo co mi się podoba i chciałabym u siebie, a czego nie, mimo, że bardzo mi się podoba. 



Dwa lata temu zmieniliśmy mieszkanie. Nie szukałam w panice inspiracji, dzięki samemu oglądaniu miałam wizję, którą w dużej mierze kontynuuję trzeci już rok. Czytałam na blogach, że niektóre zmiany zachodziły przez lata. Dzięki temu nie zniechęcałam się, nie wszystko musi być dziś.



Dziś jest nowa stara kanapa, którą widzicie. Kanapa odnowiona została przeze mnie w wakacje. Długo zwlekałam z publikacją, bo nadal nie działa mój aparat i zdjęcia jakie są każdy widzi. Nie czekam już dłużej, bo mam nadzieję, że niebawem rozpocznę kolejne malowanie. Poza zmianą koloru i frontu szuflady (sklejka 18mm, zakupiona w OBI) zmieniłam uchwyty i ich rozstaw. Teraz mogę używać uchwytów do wysuwania szuflady. Poprzednie zamontowano dla orła zdaje mi się ;-).


Tak więc  na zakończenie ulubione PRZED i PO.




I skrzynia także dostała koloru. Skrzynia jest naszym stolikiem kanapowo/telewizyjnm :-). W środku kocyki, narzuty i pledy.



P.S. Poduszki na kanapę powstały z chodniczków IKEA :-)




Z pozdrowieniami


wtorek, 19 stycznia 2016

To nie patchwork, to domino.

W ramach pracowni świątecznych prezentów uszyłam takie oto domino :-). Utrzymane w kolorystyce  turkusowo-niebiesko-zielonej, czyli kolorach, które lubi pewna mama :-). Nie wiem jak jest, ale miałam nadzieję, że zostanie wykorzystane na wiele kreatywnych sposobów, zwłaszcza że....


..... trochę wtopiłam z tym domino.... Właściciele nic się nie odzywają ;-). Otóż szyłam oddzielnie dwa razy po 12 "klocków". I nie wpadłam na to, że ich nie połączyłam kolorami w żaden sposób. Wyszły mi dwa oddzielne domina po 12 sztuk... Niestety nie miałam już ani czasu, ani materiałów na poprawki, czyli np. doszycie kolejnych 12 z wymieszaniem kolorów.... No i taka gafa, na szczęście szyciowa, a nie życiowa ;-). Tkanin nie mogę dokupić, bo ich już nie ma ani w IKEA ani w innych sklepach. Szyłam z końcówek, cięłam tak, żeby jak najwięcej kwadratów udało się uzyskać z tych moich archiwów, bo nie miałam wielu tkanin w zadowalających odcieniach. Swoją drogą domino wpisuje się idealnie w blogową akcję "Uwolnić Tkaniny" :-). Jakby tego było mało zdjęcia robiłam telefonem i nie zauważyłam, że miałam włączoną opcję 1:1, stąd takie zdjęciowe kwadraciki we wpisie, to nie zabieg celowy :-).




Oczywiście od spodu wszystkie "klocki" podszyte zostały jednakową tkaniną (tej też już nie mam). W środek wszyłam filc dzięki czemu domino jest zupełnie sztywne i można spróbować wybudować wieżę :-). Poza tym bawełna więc myślę, że można prać.


Domino dostało także opakowanie - taką oto torebkę na zamek. I świąteczne wszywki do tego. Szyło się bardzo miło, choć długo. 




Pozdrawiam 


piątek, 15 stycznia 2016

Torby A4 z zamkiem.



W pracowni świątecznych prezentów powstała kolekcja torebek dla dziewczynek. Zmieszczą format A4. Z doświadczenia moich córek wiem, że są całkiem przydatne. Kolorowe poszewki z kieszonką, kolorowe zamki, paski i taka oto feria barw wyszła spod mojej maszyny przed świętami.











Poniżej zestaw torebek dla Sióstr. Uszyte z materiału, z którym długo nie mogłam się rozstać, tak mi się podobał ;-).





I choć czas świąt już minął, to tak dla pamięci opakowania torebek. Musiało ulec rozerwaniu podczas otwierania, gdyż je zszyłam :-))). 





niedziela, 10 stycznia 2016

Dziś polecam zdrowe batoniki.

Batoniki zdrowe i pożywne. Pachnące i smaczne. Wypróbowałam: jeden większy batonik wystarcza na 3 godziny zdrowej przerwy między posiłkami. Bez wyrzutów można zastąpić takim śniadanie lub to drugie w szkole, albo podwieczorek.


Przepis pochodzi z TEJ STRONY. Został przeze mnie zmodyfikowany o prażenie wszystkich ziarenek. W oryginale nie było o tym mowy. Według mnie dzięki prażonym ziarenkom batoniki zyskują na wyglądzie, a na pewno na chrupaniu, co dla dzieci jest dość ważne.



Uprażone ziarna.

Już kilka razy zdarzyło się, że linki do stron, które podaję przestają działać, strony znikają, więc przepisy szczególnie ważne przepisuję do zeszytu lub podaję tutaj. Tak jest i dzisiaj, bo batoniki są warte zapamiętania. ABSOLUTNIE!


Batoniki owsiane bez pieczenia. 

(Przepis przeliczony na 1,5 porcji podanej w oryginale, na blachę o wielkości 20 cm na 30 cm)

Składniki:

  • 3 szklanki płatków owsianych
  • 1,5 szklanki innych nasion, płatków śniadaniowych lub suszonych owoców. (u mnie był sezam, płatki migdałowe i ziarna słonecznika. Używam też: wiórek kokosowych, nasion lnu, orzechów
  • 85 g masła
  • niecałe 0,5 szklanki brązowego cukru
  • niecałe 0,5 szklanki miodu
  • 1,5 łyżeczki ekstraktu waniliowego
Przygotowanie:

Płatki owsiane i wybrane nasiona prażę na suchej patelni. Każde oddzielnie ponieważ są różnej wielkości i potrzebują różnego czasu prażenia. Innych płatków śniadaniowych i owoców nie prażę. 
Masło, miód i cukier podgrzewam w garnku i po zagotowaniu trzymam jeszcze na małym ogniu ok. 2 minut. Po tym czasie wyłączam ogień, wsypuję nasiona i płatki owsiane, dolewam ekstraktu i dobrze mieszam. 
Ķasę przekładam do formy (20 na 30 cm) wyłożonej papierem do pieczenia. Ugniatam dość mocno. Pozostawiam do ostygnięcia, najlepiej na noc. Autorka podaje, żeby wstawić blachę do lodówki, ja tego nie robię. Temperatura pokojowa wydaje się wystarczająca. Po wystygnięciu pokroić ostrym nożem. Batoniki świetnie zachowują formę. Część owijam papierem do pieczenia i zachowuję do śniadaniówek szkolnych :-).





Jeśli wolicie batoniki bardziej chlebowe polecam TE. Wypróbowałam także. Nie chrupią, ale smaczne są bardzo. Są też dobrym sposobem na zużycie pociemniałych bananów. Te batoniki piecze się.



P.S. Wpisu kulinarnego dawno nie było. Szczerze mówiąc, to zastanawiałam się co z przepisami zrobić. Wiem, że odnalezienie jakiegoś na blogu było dość kłopotliwe. Często stawały się one fragmentem opowieści i wtedy jeszcze trudniej do nich dotrzeć. Zastanawiałam się, czy to ma sens. Jednak gotowanie jest dużą częścią mojej codzienności. Poza tym wiele razy pytacie mnie osobiście o przepisy i jest to wygodniejsze rozwiązanie niż wysyłanie maili z przepisem, o czym często zapominam... Ostatecznie wysiliłam się trochę i poznałam opcję nowych stron. Udało mi się uporządkować przepisy. Może nie jest to idealne rozwiązanie, ale z pewnością bardziej przejrzyste i takie, które ogarniam sama. Tak więc pod nagłówkiem w menu jest nowa zakładka PRZEPISY. Mam nadzieję, że powoli uporządkuję wszystkie kategorie i korzystanie z archiwalnych już wpisów stanie się łatwiejsze. Pozdrawiam.