sobota, 25 lipca 2015

Zestawy dziewczyńskie.

Jeszcze jeden wpis z naszej łączki. Dziewczyny namówiły mnie na szycie torebek takich, które zmieszczą trochę więcej. A jak już szyłam te torebki to okazało się, że jedna potrzebuje do tego piórnika. A druga to z tego materiału jeszcze worek widziała... Co mi szkodziło? Uszyłam ;-). 





Torebki są bardzo proste. Zmieszczą spokojnie format A4 (można je zabrać na zakończenie roku szkolnego i schować świadectwo z paskiem (!!!). Zamykane na zamek, więc żaden skarb (kamyk, piórko) z wycieczek szkolnych nie wypadnie. Pasek regulowany, niech rośnie jak One (szybko). 




Jeśli zastanawiacie się dlaczego dziewczynka wyciąga jęzor... zaczęło padać, wiadomo....

Pozdrawiam wakacyjnie :-)


środa, 22 lipca 2015

Małe radości - brzózka na ruinach.



Wybrałam się ostatnio na spacer. Taki spacer - spacer. Nie przy okazji zakupów czy odbierania dzieci ze szkoły. Poszłam na łąkę, którą od dwóch lat widzę z naszego południowego okna. Widziałam tam kiedyś przemykającą sarnę (te nieużytki mają połączenie z lasem, przez tory kolejowe...). Widziałam pożar zarośli i akcję gaśniczą. Ostatnie dwa wpisy powstały właśnie tam. Tym razem wybrałam się żeby podziwiać przyrodę. Zabrałam dziecko i aparat ;-). Dlaczego tam i dlaczego podziwiać i dlaczego brzózka na ruinach? Ta łąka to obraz tzw. sukcesji wtórnej. Są na niej poprzewracane betonowe słupy, góry betonowej płyty i chyba nawet fragmenty asfaltu. Generalnie nie jest to miejsce sprzyjające grom i zabawom, ale przyrodniczo zachwycające. Nie wnikałam w historię tego miejsca, ale z pewnością kilkanaście lat temu nie było tam NIC poza bałaganem, o którym wspomniałam. Dziś na gruzach i żwirze buja rościnność. 




Podczas zdjęć z dziewczynami uświadomiłam sobie, że rosną tam moje ulubione zioła: Dziurawiec, Wrotycz, Nostrzyk i Wiesiołek, a za chwilę strzelą w niebo Dziewanny. Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego są ulubione. Bynajmniej nie mam problemów z wątrobą (Dziurawiec). Podziwiam pięknie uformowane kępy traw, które mają niewiele wspólnego z równiutko przystrzyżonymi trawnikami. I kilka gatunków kończyny, na której trudno złapać ostrość. I tak się jakoś zadumałam nad tym pięknem i siłą przyrody, która wyrosła na NICZYM. Skoro trawa może, to co dopiero CZŁOWIEK...














A oto mój Towarzysz. Pozostali Towarzysze wyjechali do Babci. Gdyby Ten należał do jakiegoś plemienia nosiłby imię "Goła stopa"... Nie toleruje nakrycia stóp (Panie Wojtku C. - rośnie konkurencja!). Co ja się nagimnastykuję gdy jest zimno... Zazwyczaj odpuszczam... Wystarczy mi przytrzymywanie czapki ;-). Tak więc Dziecko typu Syn ma już pięknie opalone stopy ;-). A co się nasłuchałam w kolejkach i na spacerach, że to nie bardzo, to już zapomniałam ;-)




P.S. "Brzózka na ruinach" to tytuł wiersza (Leopold Tyrmand), w którym drzewko rosnące na ruinach  domu w Warszawie daje nadzieję powracającej tam po wojnie rodzinie.


Pozdrawiam serdecznie Drodzy Czytelnicy. 


sobota, 18 lipca 2015

Trzy duże torby.

W tym roku na zakończenie roku przedszkolnego daliśmy Paniom małe (no może nie takie małe - 50cm na 55cm) upominki. Nie mamy w zwyczaju co roku obdarowywać Pań upominkami specjalnymi. Pozostajemy raczej przy prezentach, na które decyduje się cała grupa czy klasa. Jednak panie dla których przygotowałam torby są z nami już wiele lat. Jedna z nich opiekowała się całą starszą trójką (czyli widujemy się z Nią od 7 lat!). Pozostałe dwie tak na zmianę. Powstały więc trzy wieeelkie torby, być może plażowe. Zdjęcia w znajomym, blogowym plenerze, o którym wkrótce będzie także kilka słów. 






W każdej torbie kieszeń, a rączki z gotowej taśmy.  Jak wspomniałam torby wielkości 50cm na 55cm. Zapakowane, podpisane, poszły w świat :-).








Coś mi nie idą regularne wpisy, no nic, próbuję dalej ;-). Pokazywać mam co, bo nawet remontowo trochę było (jak to w wakacje). Nic nie obiecuję, bo później tłumaczyć się będę ;-).  Pozdrawiam Was  tylko serdecznie i idę pakować torby. Podróż przed nami :-).